Jak grupa amerykańskich turystów prawie rozwiązała 30-letnią boliwijską tajemnicę lotniczą

Jak grupa amerykańskich turystów prawie rozwiązała 30-letnią boliwijską tajemnicę lotniczą
Jak grupa amerykańskich turystów prawie rozwiązała 30-letnią boliwijską tajemnicę lotniczą
Anonim

W Nowy Rok 1985 samolot linii lotniczych Eastern Airlines 980 przygotowywał się na lotnisko El Alto, kiedy uderzył w bok góry Illimani, zabijając wszystkich 29 pasażerów na pokładzie. Kilka wypraw próbowało odzyskać czarną skrzynkę samolotu, ale bez powodzenia. Ponad 30 lat później dwóch amerykańskich turystów próbowało odnieść sukces tam, gdzie inni ponieśli porażkę, prawie kończąc jedną z największych tajemnic lotniczych XX wieku.

Na wieść o śmiertelnym wypadku władze Boliwii natychmiast wysłały misję ratunkową, której udaremnił ciężki śnieg, śmiertelne lawiny i ekstremalna wysokość. Pierwsi, którzy dotarli na miejsce, to duet oddanych miejscowych alpinistów dwa miesiące po katastrofie, ale nie znaleźli nic więcej niż trochę śmieci i bagażu. Od tego czasu cztery kolejne wyprawy przeskoczyły Illimani w poszukiwaniu odpowiedzi, z których każda nie jest w stanie znaleźć najważniejszej wskazówki pozwalającej rozwiązać zagadkę - rejestratora lotów z czarnej skrzynki.

Image

Podobne samoloty od Eastern Airlines © Richard Silagi / wikipedia

Image

W 2016 r. Dwaj przyjaciele z Bostonu czytali o nierozwiązanych tajemnicach lotniczych na Wikipedii i postanowili spróbować. Dan Futrell, weteran wojny w Iraku i Isaac Stoner, absolwent Harvardu pracujący w biochemii, podjęli pięciomiesięczny reżim fitness i aklimatyzacji przed lotem do La Paz z zaledwie kilkoma tysiącami dolarów oszczędności i dwutygodniowymi wakacjami do pracy.

Specjalny namiot do aklimatyzacji © Isaac Stoner

Image

Po przybyciu do La Paz spotkali się z wieloletnim przyjacielem i dziennikarzem Peterem Frick-Wrightem, który dokumentował przygodę. Grupa spędziła kilka dni przyzwyczajając się do zawrotnej wysokości miasta, koordynując logistykę ich wspinaczki z urodzonym w Niemczech przewodnikiem alpinistycznym Robertem Rauchem. Po kilku przygotowaniach w ostatniej chwili wyruszyli razem w zepsutym Landcruiser, aby pojechać jak najbliżej obszaru poszukiwań. Uwzględniając grawitację i powoli oddalające się lodowce, dążyli do miejsca oddalonego o około 1, 6 km od pierwotnego miejsca katastrofy.

To nie było łatwe zadanie dla Amerykanów. Karne, cienkie górskie powietrze i całkowity brak wrażeń z wspinaczki sprawiły, że każdy dzień był bardziej wyczerpujący niż poprzedni. Niemniej jednak energicznie przeszukali ten obszar, początkowo znajdując takie szczątki, jak części silnika, książki dla dzieci, buty, pasy bezpieczeństwa i skóry węża z przemytu przeznaczone do przemytu do Miami. Później dokonali bardziej makabrycznego odkrycia ludzkich szczątków.

Silnik odrzutowy na Illimani © Isaac Stoner

Image

Grupa wróciła do La Paz, aby zaopatrzyć się w zapasy, zanim wróci do eksploracji oryginalnej strony katastrofy. Na wysokości 19 000 stóp (5700 metrów) nad poziomem morza ledwo mogli oddychać i cierpieli z powodu okropnych bólów głowy i niestrawności. Po trzech długich dniach wszyscy się poddali i byli gotowi wrócić do domu, gdy Issac dokonał niezwykłego odkrycia. Znalazł zniekształcone metalowe urządzenie z etykietą „CKPT VO RCDR” (rejestrator głosu w kokpicie) wraz z uszkodzoną szpulą magnetyczną taśmy.

Rejestrator głosu w kokpicie © Isaac Stoner

Image

Oboje wcześniej planowali przekazać wszystko, co godne uwagi, bezpośrednio do ambasady USA w La Paz, ale podekscytowani i chętni do położenia kresu tej tajemnicy, postanowili się temu przeciwstawić, stwierdzając, że biurokracja spowodowałaby długie opóźnienia. Dopiero kiedy przybyli do Bostonu z czarną skrzynką w bagażu, zdali sobie sprawę, że popełnili straszny błąd. Zgodnie z międzynarodowym prawem lotniczym za zbadanie sprawy odpowiada kraj, w którym ma miejsce awaria. Nikt w Stanach Zjednoczonych nie dotknąłby go bez uprzedniej zgody Boliwii, a biorąc pod uwagę, że stosunki między nimi są w najlepszym razie napięte, trudno byłoby to uzyskać.

Dowody na Illimani © Isaac Stoner

Image

Wielokrotne próby komunikowania się z boliwijskimi urzędnikami pozostawały bez odpowiedzi przez wiele miesięcy. Wreszcie w grudniu 2016 r. Kapitan Edgar Chavez z Boliwijskiej Generalnej Dyrekcji Lotnictwa Cywilnego ogłosił, że jego departament formalizuje umowę dla amerykańskiej Narodowej Rady Bezpieczeństwa Transportu (NTSB) na zbadanie rejestratora lotów. Zaledwie kilka tygodni później ci dwaj normalni faceci z Bostonu przekazali dowody NTSB do analizy.

Po męczącym miesiącu oczekiwania w końcu zapadł wyrok. NTSB ogłosiło w komunikacie prasowym w dniu 7 lutego 2017 r., Że nie odzyskano żadnych istotnych informacji z rejestratora danych lotu lub rejestratora głosu w kokpicie. Taśma magnetyczna okazała się nagraniem programu telewizyjnego z lat 60. XX wieku, najprawdopodobniej należącego do jednego z nieszczęśliwych pasażerów. To był antyklimatyczny koniec epickiej przygody. Na razie to, co spowodowało upadek lotu 980 linii Eastern Airlines, prawdopodobnie pozostanie tajemnicą.

Popularne w ciągu 24 godzin