Przeczytaj opowiadanie Gwinei Hakima Baha „Szaszłyk studentów”

Przeczytaj opowiadanie Gwinei Hakima Baha „Szaszłyk studentów”
Przeczytaj opowiadanie Gwinei Hakima Baha „Szaszłyk studentów”
Anonim

Ponieważ ich kraj jest w trakcie strajku generalnego, studenci protestują, aby domagać się zdania egzaminów z tej historii autorstwa Hakima Baha z gwinejskiego wyboru naszej globalnej antologii.

Po pobiciu mnie. Bicie mnie dobrze. Nieludzki. Taki bestialski. Z pałką. Wrzucili mnie do więzienia.

Image

Byliśmy świetnym szpikulcem uczniów liceum zgromadzonych w tej samej małej celi.

*

„Matura rozpocznie się jutro bardzo wcześnie rano” - powiedział. Powtórzył to. Kilka razy. Minister. Pewnie w jego głosie. Dzień wcześniej. W telewizji. Co do strajku związkowców paraliżujących kraj, minister w czterokartowym garniturze nie mógł się tym przejmować.

A jednak przez ostatnie pięć dni w całym kraju panował strajk generalny, który uderzył we wszystkie obszary działalności.

Na zewnątrz.

Ulice, opuszczone zaułki lub prawie opustoszałe.

Sklepy, butiki, kioski, banki, biura, restauracje, kawiarnie, kafejki internetowe, bary, sklepy wideo, kluby

, Zamknięte.

Pisk opon i niekończące się odgłosy samochodów, motocykli nagle się zatrzymały. W powietrzu można było wyczuć pewne napięcie.

*

Dziewięć godzin. Może nawet więcej. Może nawet mniej. Byliśmy zmęczeni czekaniem. Czas. Zdenerwowany. Zirytowany. Poirytowany. Podekscytowany.

Nie mogliśmy dłużej się powstrzymać.

Byliśmy świetnym szpikulcem młodych licealistów atakujących ulice. Rozkrzyczany. Śpiewanie. Gwizdanie. Drżący. Palenie opon na asfalcie. Klaskanie w dłonie.

Pył nas wkurzył. Nie obchodziło nas to.

Ciągłe odgłosy kroków, kroków, krzyków, zamieszek, klaszczących dłoni rozszarpały poranny zgiełk miasta.

*

W stronę gubernatora, gdzie władze administracyjne zostały zamaskowane, lub po prostu w celu uzyskania odpowiedzi. Uzyskaj od nich odpowiedzi. Chcieliśmy wyjaśnień, nawet gdybyśmy z góry wiedzieli, że żadne wytłumaczenie nie uspokoi naszej furii.

Mały dziedziniec gubernatora był przepełniony. Byliśmy setki, a może nawet więcej na dziedzińcu. Każdy ma na sobie niebiesko-biały mundur.

Na stojąco. Wszyscy stojący. Nasze spojrzenie nieustannie spoczywało na gubernatorze, który postanowił przemawiać w imieniu wszystkich władz administracyjnych miasta. Miał sześćdziesiąt lat. Biały Boubou, który nosił, dobrze pokazywał swój gruby brzuch. Jego czarna skóra została pochłonięta przez wiek. Jego głowa zakryta jest białą czapką. Jego oczy nadęły wielkie, przezroczyste okulary.

Można było wyczuć trudny kosmos. Słońca nie było w pobliżu, prawdopodobnie śpi tego dnia, w poniedziałek. Była prawie dziesiąta, ale chmury wciąż pokrywały niebo. Wyglądało na to, że ulewa zaraz się rozpadnie. A jednak tego dnia, w poniedziałek, nie spadła żadna kropla.

Przez długi czas monologował gubernatora. Ale nigdy nie udało nam się uspokoić naszej furii.

„Maturę lub śmierć”, przerwał mu.

Coraz więcej krzyczeliśmy, krzyczeliśmy, obrażaliśmy, obrażaliśmy go, droczyliśmy się, mieliśmy dość. Nie mogliśmy się kontrolować. Maksymalne napięcie. Nic już nas nie powstrzyma.

Ta historia została przetłumaczona dzięki uprzejmości wydawcy Hakima Baha Éditions Ganndal z siedzibą w Conakry.

Popularne w ciągu 24 godzin