Czytaj „Javier Abril Espinoza” „W ogrodzie jej oczu wypasali dwa króliczki cukru”

Czytaj „Javier Abril Espinoza” „W ogrodzie jej oczu wypasali dwa króliczki cukru”
Czytaj „Javier Abril Espinoza” „W ogrodzie jej oczu wypasali dwa króliczki cukru”
Anonim

Starszy ogrodnik spotyka dziwną młodą kobietę wędrującą po ulicach po huraganie z Hondurasu z naszej globalnej antologii.

Nie poznałem jej. A raczej nie chciała być rozpoznawana przez nikogo oprócz siebie. Pojawiła się tymi ponętnymi oczami, dokładnie tak, przy nieoświetlonym kącie, gdzie leżały gruz z paryskiego sklepu z modą. Właśnie tam zobaczyłem, jak się wyłaniała, na Cervantes Street, gdzie stałam

Image
.

Nie, tak naprawdę opierałem się na słupie światła, który jarzył się papajowym kolorem. Księżyc był pełny. Wiadomość o ciałach wydobytych z błota, odkryta tego dnia przez psy ratownicze wyszkolone przez meksykańskich żołnierzy, zamieniła coś, co byłoby promienną nocą, w coś buntującego. Japończycy i Amerykanie pracowali ciągnikami w dół rzeki Chiquito, przypominając gigantyczne mrówki w ich mozolnym postępie w kierunku obozów wzniesionych przez brygady medyczne kubańskie i północnoamerykańskie. To była noc, jeśli ją widziałeś, Margarita, porzucenia. Pokrył tę zgniłą ziemię niczym gigantyczny baldachim cyrkowego bezgwiezdnego smutku. Nie warto wspominać, Margarita, o ziemskiej ciszy, która dała wszystkim. A kiedy spojrzałem na inne słabo świecące latarnie uliczne oświetlające ulicę Cervantesa, wyglądało to tak, jakby niegdyś tętniące życiem nocne życie zostało przeżute i wyplute jak guma gumy. Ścisnęłam ostrza nożyczek, które trzymałam w kieszeni spodni. Pamiętam tę kobietę, Margaritę, szczególnie pamiętam jej oczy, szczegół, że oszczędzona w tym czasie ulica została oszczędzona, podobnie jak my dwaj.

Ona, ta kobieta, o której mówię, wyszła z gruzów paryskiego sklepu z modą i podeszła do mnie. Musiałem zauważyć jej usta, ponieważ widzę uśmiech na jej twarzy, jakby rozpoznała mnie jako starą przyjaciółkę. Ale kiedy podeszła trochę bliżej, zauważyłam, że ten uśmiech nie ma ze mną nic wspólnego. To był jednak moment, kiedy odkryłem życie w jej oczach, skacząc z jednej rzeczy na drugą, jak zabawne małe zwierzęta.

-Przepraszam panią.

-Co tam?

-Twoje oczy

-Co z nimi?

-To jak króliki skaczące po ogrodzie.

- Ach, może, ale jak króliki pełne cukru.

- Brzmi podejrzanie.

-Nie jestem pewien, co masz na myśli, señor.

- W tym kraju nie ma cukru, nie po huraganie.

- Widzę o co ci chodzi. Czy chcesz oderwać mi oczy i włożyć je do kawy?

- Wolałbym tego nie robić. Piję kawę bez cukru.

-To ulga.

-Powiedz mi, czy już się poznaliśmy?

- Nie wydaje mi się. Być może podczas kolejnej katastrofy. Ale po co mówić o huraganie, nie powiedziałbyś nic nowego.

Nie pytałem jej o nic innego. Nie miała też nic więcej do powiedzenia. Po prostu przestała mówić i wędrowała dalej. Rozproszony i cichy. Nieskończenie tak. Potem coś się wydarzyło. Widziałem, jak zbliża się do ściany, na której miejscowi malarze stworzyli mural, aby okazać solidarność z ofiarami. Miał nieco improwizującą cechę - morze tworzyło się poprzez oddawanie moczu dzieciom, jego fale zderzały się z ludźmi, rozbijając je na flotsam, a pod wodą pływały fantastyczne stworzenia, jak syreny i macki. Obraz miał dziwną relację, pochodzącą z różnych wersji, scenę z Arki Noego. Badałem już ten fresk, nie znajdując nic głębszego niż to, co było ostentacyjnie prezentowane. Była jedna znacząca nieobecność - w tym fresku nie znaleziono ani jednego kwiatu. Ten drobiazg pozostanie ze mną na wiele dni. Niezależnie od tego, czy tę wrażliwość można przypisać mojemu zawodowi, czy mojej postaci, miałem wrażenie, że żadne kwiaty nie kwitną w tym zalanym świecie. Że gdyby cokolwiek zostało uratowane z pomalowanej arki tych lokalnych Noów, nie byłoby to niczym kwiatowym. Bardzo się ucieszyłam, że nigdy więcej nie spojrzę na ten mural. A jeśli będę musiał do tego wrócić, obiecałem sobie, że przyniosę własne pędzle i farby i sam dodam kwiat. Może żółta, czerwona lub fioletowa guajaca. Są to magiczne kwiaty, które można wyrastać z kamieni i kwitnąć bez konieczności nawożenia. Najsilniejsze serca są jak guajaki, jak zawsze mówiłem. Chociaż, podobnie jak wiele polnych kwiatów, często są mylone jak chwasty.

Zamknąłem oczy i zastanawiałem się, czy nie iść dalej. Po chwili otworzyłem oczy i zobaczyłem, że wciąż tam stoi. Znów stanęła przed mną perspektywa ponownego spojrzenia na ten mural. Ale to właśnie ją chciałem zobaczyć ponownie, wzięty tak, jak robiła ją robota, zahipnotyzowany w tym momencie przez syrenę, która wznosiła się stoickim między dwoma burzowymi morzami. Ostrożnie postanowiłem zostać. Powoli dotarło do mnie, że być może widziała na obrazie rzeczy, których ja nie widziałam, że drżała z kapryśnej energii, co sprawiło, że moje kolana zatrzęsły się na myśl o ponownym spojrzeniu w te oczy królika. Sam się skomponowałem. I nie zapomniałem (jak mogłem?) Schować masę do przedniej kieszeni wykonanej nożyczkami. Aby nie zwracać na siebie uwagi, z początku obserwowałem ją z daleka, aby nie odwracać jej uwagi od muralu. Chciałem uniknąć prowokowania jej gniewu, takiego, który słusznie rozpala wiele kobiet, które obawiają się, że podchodzą do nich dziwni mężczyźni, hombry, z którymi nie chcą mieć nic wspólnego, zwłaszcza gdy widać coś przeciwnego. I był taki moment, że nie zaprzeczę, że wyczułam delikatną nutkę tego strachu. W mgnieniu oka od razu wiedziałam, że najlepiej będzie wrócić do domu. Dzwonek godziny policyjnej zwykle dzwonił o godzinie dwunastej, ale dziś wieczorem ulice były puste od żołnierzy - amerykańska Sekretarz Stanu, Hillary Clinton, przebywała w jednym z najbardziej szalonych schronów huraganowych, gdzie rozmieszczono wielu żołnierzy, aby zapewnić jej odpoczynek i jeść bezpiecznie. W wolnym czasie mogłem wrócić do domu.

Nie było jeszcze 22.00, więc mogłem nie spieszyć się. Ale pobudziłem się, by uciec od tej kobiety i zostawić ją w spokoju. „W każdym razie - powiedziałem do siebie - wiem, jak wyglądają jej oczy”. I nie wiedząc, co robić, pozostałem na Cervantes Street, błąkając się po znanych miejscach. Pamiętam, jak krążyłem po ulicy, czując wypukłość przedmiotu w moich spodniach - nożyce ogrodnicze, którymi od lat przycinam florę wielu ogrodów. Teraz, gdy wszystko się dla mnie potoczyło, mam tylko swój własny skromny ogród. Potem zobaczyłem wydarzenie niezwykłe w nocy: procesję pogrzebową dziecka. Cztery kobiety, chude i ubrane całkowicie na czarno, nosiły młodego chłopca w małej białej trumnie. W rzeczywistości nie była to naprawdę trumna, a raczej skrzynia służąca do pakowania i eksportu bananów. Nadchodziło cortege z miejsca, w którym kiedyś znajdowała się zamknięta teraz księgarnia Golden Century. Nie miałem czapki, którą można zdjąć, nie miałem nawet czapki. Po prostu oplotłem ręce w pasie, co było najlepszym szacunkiem, jaki mogłem ofiarować za przemijającą tragedię. Patrzyłem, jak ta nieoczekiwana procesja trwa dalej ulicą, jakbym był świadkiem starożytnej i wiecznej wizji świata o zmierzchu. I pamiętam zniknięcie wielu kobiet, które w latach wojen domowych i dyktatur wojskowych udały się do Domu Prezydenta, ożywiając atmosferę nieszczęścia, którego nigdy nie widziałem. Jeśli zdecydowałem się nie uronić łez, to dlatego, że nie był to czas. Powinienem dodać, że płaczący ogrodnik powołuje się na nieszczęście.

Po ich wyjściu pozostałem tam do dziesiątej, obserwując młodą parę przechadzającą się po ulicy, która zawsze pojawiała się o tej godzinie na ulicy, która nie była już taka sama po huraganie. Zauważyłem kota w mirrze spoczywającego na bochenku chleba w zalanej piekarni. Koci poruszał ogonem w przypadkowych kierunkach, a jego uwaga przyciągała wzrok w stronę kobiety o oczach królika cukrowego, na które chciałem spojrzeć z powrotem. Ogarnęło mnie uczucie chęci chodzenia z tą intrygującą damą w innym sąsiedztwie, w innym mieście, w innym czasie. Byłem zdeterminowany, aby powiedzieć jej, że następny fresk powinien mieć tematykę wiosenną, nawet jeśli nalegała, by powiedzieć mi, być może w innym języku, że woli ten zimowy, a nie jakiś orneryński sezon, który popieram. A może silnie zareagowałbym, krzycząc wprost na jej twarz, że nie ma jej wśród tych przeklętych, które ten mural przedstawia. Że nie była widmem, które mogłoby się wydawać. Że wciąż żyje. I nie wierzyła w to, mile widziane jest to, że kłuła palec ostrymi ostrzami moich nożyc ogrodowych. W każdym razie tak naprawdę liczyło się dla mnie spojrzenie w ogród w jej oczach. „Proszę, señora, jeszcze raz pokaż mi swoje oczy” - pomyślałem. Tak, właśnie tego chciałem, aby zanurzyć się w nich w pełni i natychmiast, bez chwili zastanowienia się nad tym, jakie absurdalne zamiary mogę mieć, lub wzbudzenia podejrzeń wobec mężczyzny na nogach. Na przykład, aby powiedzieć jej, że to naturalne ostrzeżenie zostanie poruszone przez każdego mężczyznę, który pojawił się tak jak ja, i który również twierdził, że w jej ogrodowych oczach pasły się dwa cukrowe króliki. „Nie masz się czego bać”, ta osoba mogła również powiedzieć. I chociaż to prawda, że ​​moja kawa tego ranka była gorzka, nie miałem zamiaru usuwać jej królików z cukru w ​​jej oczach i mielić je, jak logicznie się obawiałaby, w moim starym zielonym ekspresie do kawy. Oczywiście to była inna sprawa, a jeśli czuje się hojna, wystarczy jedno ucho jednego z jej dwóch cukrowych króliczków. Ponieważ i tak naprawdę nie ma innego sposobu na wyjaśnienie tego, czułem, że to ja odkryłem, że bawią się w ogrodzie jej oczu

.

ale co robiłem poza podlewaniem fałszywych wizji? Więc powiedziałem sobie, żeby to zatrzymać. Lepiej byłoby zmienić taktykę. Byłem przekonany, że jeśli znów się odezwiemy, moje człowieczeństwo można będzie osądzić po ubraniu lub czymkolwiek, co uniemożliwiłoby nam prowadzenie rozmowy. Ale kiedy wróciłem, aby porozmawiać z nią o tych samych rzeczach, nie dotarłem do miejsca, w którym stała, tylko po to, by stwierdzić, że odeszła.

Chociaż mogę być tylko ogrodnikiem i pomimo obserwowania subtelnego piękna zwykłego ziarna wyrastającego na wielki i kolorowy kwiat, miłość od pierwszego wejrzenia jest czymś, co zawsze uważałem za niewiarygodne. Bez względu na to, czy się zgadzasz, innym powszechnym bromkiem jest to, że miłość jest ślepa. Mówią one, przynajmniej moim zdaniem, do zasad przestarzałych w tym stuleciu, a tym bardziej do mnie. Z drugiej strony jestem tylko starzejącą się istotą, jak przewiewne korzenie trylogii Nomów. W moich samotnych przygodach nigdy nie było poszukiwaniem nikogo, choć tak naprawdę nikt nie miał oczu jak dwa króliki z cukru pasące się w ogrodzie. Ty, Margarita, która zna mnie lepiej niż ktokolwiek inny, wiesz o tym. Jednak (i ​​jest to coś, o co nie zamierzam się kłócić), ostatnie kilka dni spędziłem, wierząc, że takie opinie o ślepocie lub przypadkowości są tak samo honorowe jak kochanie się z zamkniętymi oczami. Może to z tego powodu, a może to po prostu chęć rozmowy z kimś, że ciągle wracam na Cervantes Street. Od tego czasu byłem świadkiem innych procesji pogrzebowych dzieci. I zaloty młodzieży, która dawno przestała być dziećmi. Jeszcze raz zauważyłem tę parę, która pojawiła się o tej samej godzinie, tą samą ulicą, która nie była już taka sama po huraganie. Oprócz owego mirrycznego kota widziałem inne koty, które pojawiły się na bochenkach chleba z zalanej piekarni. Widziałem nawet tę samą namalowaną syrenę spokojnie unoszącą się między dwoma burzowymi morzami. Ten sam mural, który zahipnotyzował tę intrygującą kobietę, która wydawała się wyłonić z innego świata. Ale o tej kobiecie, kimkolwiek była, nigdy więcej nie zobaczyłbym jej oczu. Poza nimi i prawdziwą fizyczną otchłanią, która nas dzieli, pozostawiłem nie oczyszczoną pamięć, która wypełnia moje zmysły.

Kiedyś myślałem, że widziałem, jak przechodzi przez jeden z uszkodzonych mostów, który łączy starą część miasta z nową. Ale co tam było do powiedzenia?

Nic. Mam tylko zacieniony blask świec oświetlonego czasu od tego straconego czasu. A co by miało znaczenie, nasz czas na wędrówki po ulicach jest ograniczony. Dni, w których wszyscy strażnicy świata, w tym Hillary, zebrali się, aby uczynić to lepszym miejscem, są teraz, ale miejskie legendy mówiły o ulżeniu nudy. Teraz podejmowane są różne środki bezpieczeństwa, oparte na codziennym terrorze, i nie wiadomo, czy ma to zapewnić nasze bezpieczeństwo, czy te działania pogrąży nas wszystkich w porządku oficjalnego terroru. To zjawisko terroryzmu zamaskowane, gdy bezpieczeństwo wraca do zaginionych księżycowych skał Apollo 17. Richard Nixon podarował te kamienie naszym poprzednim przywódcom: gest dobrej woli wobec szafarzy na całym świecie, choć rozdawany bez większego namysłu i troski na całym kontynencie. Mówi się, że te wysłane do Hondurasu zniknęły i podobno są sprzedawane na czarnym rynku. Szczerze mówiąc, nie wiem, ile warte byłyby takie kamienie. Księżyc jest tak odległy; jako ogrodnik postrzegam to jako damę wróżb, a nie zbiór kamyków. I odwrotnie, takie kamienie sprzedawane są codziennie na ulicach miasta, szare małe kulki, które wywołują halucynacje w okolicznej młodzieży.

Miałem kolejne fałszywe zauważenie kobiety o oczach ogrodowych. To było w schronisku. Jedno z tych miejsc, w których dotknięte rodziny liczą godziny do przodu i do tyłu: nie dlatego, że nie mogły zliczyć czasu, ale raczej dlatego, że czas przestał ich liczyć. Ta kobieta została złapana w promień słońca wyciągający ubranie swoich dzieci, a blask sprawił, że wyglądała, jakby była kobietą o oczach królika cukrowego. Ale, jak można się domyślać, skończyło się na kolejnej kobiecie. Trzymając te ubrania, moim zdaniem przypominała kobietę wyrzeźbioną w marmurze przez klasycznego włoskiego rzeźbiarza. Przychodziło to na myśl tylko dlatego, że coroczne kalendarze, sprzedawane w nacatamaleria Chinda Díaz, często zawierały zdjęcie tego posągu. Podpis pod obrazem brzmi „Pietà”.

Myśląc o kamieniu księżycowym, zdałem sobie sprawę, że nie chcę już widzieć tej kobiety. Nie chciałem jej przekonywać, że obrazy powinny być wiosenne, a nie zimowe. Ten ogród w jej oczach, z ich dwoma pasącymi się króliczkami cukru, nie miał już dla mnie znaczenia

Zamiast tego pomyślałem o chłodzie, który ogarnął kraj. W Nowym Jorku taksówkarze zebrali się, by zdeponować 500 ton zapasów pomocy na stadionie Shea, gdzie rozprowadzali je w szczególnie dotknięte obszary, takie jak Chamelecón i Rio Ulúa. Przynajmniej tak mówią wiadomości. Podobno dwa psy umarły po tym, jak zostały pozostawione na mrozie. Towarzystwo Ochrony Zwierząt protestowało przeciwko swojej śmierci w Departamencie Rozwoju Narodowego, aby wszelkie zwierzęta żyjące w schroniskach miały prawo do ochrony. Ciągle uświadamiam sobie rzeczy, które nigdy wcześniej tu nie istniały. Na przykład po raz pierwszy słyszałem o Towarzystwie Ochrony Zwierząt.

Nadal piję kawę bez cukru. Warzę go wcześnie. I zawsze w moim starym dzbanku z zieloną kawą. Nie ma dnia, aby pracować nad usunięciem szkodników i innych stworzeń z mojego rozpadającego się ogrodu. To, co dzieje się z moim ogrodem, dzieje się w całym kraju, co oznacza, że ​​każdego dnia rozpada się coraz bardziej. Teren, który zajmuje mój ogród, jest pochłaniany przez lawiny błotne spowodowane niekończącym się deszczem. Próbowałem wszystkiego, aby naprawić tę sytuację, ale nic nie działa. Jednak upieram się, codziennie przycinając chwasty z ziół i kwiatów. I odkryłem, w wyniku gromadzenia się kałuż na patio, że woda tłumiła normalnie jasne szuranie moich butów, gdy chodzę w te chłodne noce. Może moje buty są zepsute i nie jestem tego świadomy. Może to taktyka umysłu, która wolałaby myśleć o rzeczach innych niż nowa para butów. Niezależnie od powodu, mogę powiedzieć, że w moim życiu miałem gorsze doświadczenia. Nie znam tu wielu ludzi, którzy twierdzą inaczej. Ale nadal nie mogę nie zazdrościć dzieciom, które chętnie bawią się na ulicach boso i bez schronienia.

Mam inne, bardziej bezpośrednie obawy. Nie powinienem na przykład dalej opóźniać szczepienia przeciwko tężcowi. Kiedy przybędę na zastrzyk, być może mogą mnie również zaszczepić pod kątem innych wirusów. W Parque Central zespoły medyczne oferują bezpłatne szczepienia ludności, chroniąc je przed leptospirozą i hantawirusem. Muszę jednak przyznać, że tej nocy mam wrażenie ocieplenia, że ​​raz jeszcze skrzyżuję ścieżki z kobietą o oczach w ogrodzie, kobietą ze świata tak odmiennego i podobnego do naszego. To jedyny sposób, w jaki zrozumiałem jej naturę.

Opieka nad ogrodami była moim jedynym zajęciem. Nigdy nie byłem niczym innym jak ogrodnikiem. Ogrodnik w huraganie. Dawno temu powiedziano mi, że za każdym razem, gdy gwiazda strzela po niebie, słoneczniki na ziemi drżą. Ale nigdy nie byłem świadkiem tego zjawiska. Wiem, że dobry olej roślinny można zrobić ze słoneczników. Jest tak wiele rzeczy, które pozostaną niewytłumaczalne dla wielu ludzi, choć są ludzie, którzy znają odpowiedzi na prawie wszystko. Ja nie. Zbyt wiele rzeczy mnie zaskakuje. To, mówię sobie, jest ważne. Nie widzę bowiem sposobu, aby wyjaśnić sobie, a właściwie nikomu, tę mroczną przyszłość moich rówieśników. Nie mówiąc już o moich.

Gdybym miał powiedzieć coś, co dobrze o mnie mówi, to już dawno temu porzuciłem zwyczaj śnienia. Zwłaszcza na jawie. Przed huraganem jeden z moich sąsiadów, młody mężczyzna, powiedział mi kiedyś, że marzył o kobiecie. Marzyć o kobiecie nie jest niczym dziwnym. Ale mój sąsiad twierdził, że ta kobieta nigdy nie istniała w jego życiu, i to sprawiało wrażenie, że pewnego dnia spotka ją osobiście. Więc bezlitośnie szukał jej i szukał znaków tej wymarzonej kobiety w każdej kobiecie, którą spotkał. Nigdy nie wymyśliłbym (i nie wyśniłem) kobiety, której szukałem. Może dawno temu miałbym; ale nauczyłem się, że nawet sny rozpadają się, podobnie jak ziemia. Ale zjawiska mogą się zdarzyć, gdy wcześniej nie miały; Widziałem teraz, jak słoneczniki drżą, i to sprawiło, że uwierzyłem, że prędzej czy później znów spotkam kobietę o oczach w ogrodzie. Widzenie jej byłoby lepsze niż marzenie.

Dziwne jest to, że nie uważam tego podejrzenia za niezwykłe, ponieważ robię ten chłodny klimat upiornych i szalejących deszczów. Niespotykana mieszanka ciepła i silnych wiatrów lodowcowych. Ale z drugiej strony to tropik. Pogoda stała się tak nieprzewidywalna, że ​​przełożyłem ją na kolejny pełnia księżyca, sadząc mój nowy heliotrop. Tak więc pomarańczowy patyczek, ten, który widzę z mojego okna, będzie musiał trochę poczekać na przyjaciela, który mu obiecałem

dzięki temu obiecałem sobie, że zanim wrócę na Cervantes Street, jeszcze raz zobaczę dwa małe cukrowe króliczki pasące się w ogrodzie oczu tej kobiety. Nie interesuje mnie nic innego. Nie chcę nawet znać jego imienia. Jak powiedziałem, mam ciepłe wrażenie, że wkrótce spotkam tę kobietę. I to uczucie narastało we mnie, podsycane przez obiecujący incydent: kiedy pewnego wieczoru wróciłem na Cervantes Street, mural, który tak ją urzekł, zniknął z syreny unoszącej się między dwoma burzowymi morzami. Na jego miejscu znalazł się kolejny ciekawy obraz, niemal identyczny pod względem wielkości, tematu, kompozycji i koloru, z poprzednim. A ja nawet twierdziłbym, że tak naprawdę to ten sam obraz, który kiedyś przyciągał uwagę kobiety, nie był po prostu faktem, że kiedy dokładnie go przyjrzałeś, rzeczywiście widziałeś kilka cukrowych królików pasących się w oczach ogrodu. Przysięgałbym nawet, że kobieta rzeczywiście weszła na fresk i to mi się teraz pokazywało.

Możliwe, że ja też mam przejść przez drzwi. Drzwi, których nie można stwierdzić, czy są otwarte, czy zamknięte. I chociaż wszyscy mogą do niego wejść, wszyscy wydają się zdeterminowani, aby go zignorować. Ja jednak nie mogę się oprzeć. Jestem zmęczony brakiem możliwości wyjaśnienia czegokolwiek. Jestem gotowy do wyjścia. Miasto zostało już przeżute i wyplute jak guma. Czuję zapach kwiatów custambusy, które tak bardzo lubiła moja żona. Jest to niepowtarzalny aromat pamięci zmarłych bliskich. Teraz to rozumiem. Nawet gdybyś mi powiedział, że pachniało umierającym morzem, nie sądzę, żebym mógł oprzeć się własnej wierze. I rozumiem. To jest moment, w którym mogę zrozumieć coś z prawdy

Pozwolę, by moje kroki zaprowadziły mnie do każdych drzwi i nie zawaham się ich otworzyć. Obejmę nożyczki ogrodnika i trzymam je blisko mego chorego i słabo nawodnionego serca. Zbliżę się do tych drzwi. I wejdę w to. Ponieważ te oczy ogrodowe, w których wciąż pasą się dwa małe króliczki cukru, mogą być tylko twoimi oczami, Margarita, która przybyła, by spuścić tyle wody, która pozostała w moim ciele.

Przetłumaczone przez Emesa Beę i opublikowane dzięki uprzejmości autora. Ta historia pochodzi z krótkiej kolekcji Un ángel atrapado en el huracán [An Angel Caught in a Hurricane].

Popularne w ciągu 24 godzin