Kilka lat temu napój uderzył w miasto Tel Awiw i przyciągnął uwagę wszystkich jego mieszkańców. Dany napój? Tubi 60. O smaku podobnym do limoncello zmieszanego z imbirem, ziołami i ekstraktami kwiatowymi działa jako środek pobudzający, w przeciwieństwie do większości alkoholi. Od tego, jak powstał, po co go pić, oto kilka rzeczy, które powinieneś wiedzieć o ulubionym napoju hipster w Tel Awiwie.
W Groove © Rene Passet / Flickr
![Image Image](https://images.couriertrackers.com/img/israel/3/tubi-60-what-you-need-know-about-tel-avivs-hipster-drink.jpg)
![Image Image](https://images.couriertrackers.com/img/israel/3/tubi-60-what-you-need-know-about-tel-avivs-hipster-drink_1.jpg)
Twórczość Tubi 60
Wydaje się, że ten gorzki napój pojawił się pewnego dnia w barach w Tel Awiwie, ale nie do końca tak się stało. Napój został stworzony w 2012 roku przez dwóch braci z Hajfy, którzy chcieli stworzyć napój alkoholowy o lepszym smaku, gładkości i zdolności do wywoływania radości wśród ludzi. Po okresie badań i rozwoju, a także szerokiej współpracy z botanikami i specjalistami ds. Żywności, narodziła się Tubi 60.
Cytryny © liz west / Flickr
Co w tym jest?
Jednym z większych pytań dotyczących tego napoju jest to, co dokładnie jest w Tubi 60? Butelka wyraźnie stwierdza, że jest to 40 procent alkoholu, co może tłumaczyć wywoływany przez nią efekt euforii, ale potem staje się bardziej enigmatyczny, twierdząc jedynie, że jest wykonany z wysokiej jakości alkoholu, soku z cytryny i różnych przypraw.
Dzięki uprzejmości Tubi 60 Be'er Sheva
Dlaczego warto pić Tubi 60?
Z całą tajemnicą otaczającą ten mętny napój, dlaczego miałbyś na niego wydawać ciężko zarobione szekle? Cóż, według oddanej rzeszy fanów, jest to napój, który zapewni ci rozrywkę podczas nocy w mieście. Ale być może najbardziej intrygująca jest plotka, że następnego ranka pijący nie odczuje żadnych negatywnych skutków shenaniganów z poprzedniego wieczoru. To tylko plotka, więc musisz sam ją przetestować, aby zobaczyć, czy naprawdę zapobiega kacowi, czy nie.
Norman, bar © Christina Garofalo / Flickr