Worm Dyes: Nauka starożytnych miejscowych praktyk w Peru

Worm Dyes: Nauka starożytnych miejscowych praktyk w Peru
Worm Dyes: Nauka starożytnych miejscowych praktyk w Peru
Anonim

W Świętej Dolinie w pobliżu Cusco organizacja Awamki pomaga lokalnym społecznościom tubylczym uczestniczyć w dochodach generowanych przez turystykę w Peru, zachowując jednocześnie ich starożytne tradycje.

Lokalna kobieta ze społeczności Huilloc umieszcza w dłoni kawałki suszonego robaka i instruuje mnie, aby go zmiażdżyć. Następnie wylewa ciepłą wodę na czarne kawałki w mojej dłoni, którą wiruję, aż płyn zmieni kolor na głęboki, purpurowoczerwony. Inna kobieta kropi trochę ziaren soli do mieszanki, a kiedy przesuwam ją palcem, kolor zmienia się na jaskrawą, żywą czerwień. Nawet po zmyciu plama pozostaje na mojej dłoni i palcu przez kilka godzin. W ten sposób kobiety barwią przędzę alpaki.

Image

Jasne kolory są ważną częścią tradycyjnej odzieży w Peru | Dzięki uprzejmości Awamaki Project

Image

Tego dnia w Huilloc w Peru grupa pięciu kobiet pokazuje mi, jak wirować wełnę alpaki. Pokazują rośliny, minerały i robaka Cochinilla, których używają do produkcji różnych kolorów. Pokazują również, jak gotować i farbować przędzę, a następnie wplatają nici na krośnie. Kobiety robią koce, portmonetki, ponczo, opaski, szaliki, bieżniki, breloczki i wiele innych rzeczy, wszystkie splecione z misternymi wzorami - które razem oferują na sprzedaż.

Rdzenni mieszkańcy Peru nadal stosują starożytne metody farbowania ubrań, miażdżąc kwiaty, skały i robaki, które jedzą owoce kaktusów | Dzięki uprzejmości Awamaki Project

Image

Te kobiety są częścią kolektywu współpracującego z Projektem Awamaki. W języku keczua Awa oznacza „tkanie”, a maki oznacza „ręce”. Ta organizacja non-profit stara się pomóc rdzennym kulturom w uzyskiwaniu dochodów z programów tekstylnych i ekoturystycznych w sposób, który zachowuje ich tradycje.

Techniki tkania są złożone i mogą łatwo pójść nie tak | Dzięki uprzejmości Awamaki Project

Image

Społeczność tej konkretnej spółdzielni znajduje się w Świętej Dolinie Peru - tak zwanej z powodu żyznej ziemi otaczającej rzekę, która wije się wąskim odcinkiem między górami. Za Cusco, ruinami Inków, starożytnym i uroczym miasteczkiem Ollantaytambo, coraz bliżej Machu Picchu, jedziemy zakurzonymi górskimi drogami do miejsca bez internetu.

W pobliskim zabytkowym miejscu Machu Picchu jest pełno turystów i zagranicznych agencji turystycznych. Jednak zbyt często miejscowi są w gorszej sytuacji i nie są w stanie połączyć się z dolarami turystycznymi, które obcokrajowcy wydają, aby zobaczyć swoją ziemię i tradycje. A gdy miejscowi znajdą sposób, by wziąć udział, współczesne i zagraniczne wymagania często niszczą starożytne tradycje miejscowych, i robią pizzę zamiast komosy ryżowej i noszą parki zamiast poncho. Narażenie na turystykę wiąże się z zagrożeniem zmian i ryzykiem utraty autentycznych różnic, których doświadczają ludzie z daleka. Dlatego niektóre organizacje, takie jak Awamaki, pracują nad rozwiązaniem tego problemu i przekierowaniem zysków z turystyki na ludzi mieszkających w regionach turystycznych przy jednoczesnym zachowaniu ich kultury.

Społeczności lokalne muszą zachować równowagę między pokojową izolacją gór otaczających Świętą Dolinę a ciągłym przyciąganiem turystów odwiedzających Machu Picchu | Dzięki uprzejmości Awamaki Project

Image

Z początku Kennedy Leavens, założyciel Awamaki, chciał zachować kulturę, sprzedając piękne i wyjątkowe rękodzieła, które kobiety robią w mieście i przekazując zyski kobietom. Ponieważ kobiety zależą głównie od dochodów mężów, którzy często pracują jako kucharze lub przewodnicy podczas wycieczek turystycznych do Machu Picchu, kunszt jest jedynym sposobem, w jaki kobiety przyczyniają się do wspierania rodzin i wysyłania dzieci do szkoły. Jednak Leavens wpadł na nowy pomysł, gdy zdała sobie sprawę, jak często napotyka pytania od obcokrajowców dotyczące autentyczności produktów. Tkaniny były tak dobrze tkane, że ludzie zastanawiali się, czy naprawdę zrobiono je ręcznie. Więc Leavens postanowił je pokazać.

Turyści mogą zapłacić za zabranie do społeczności położonych w Świętej Dolinie i pokazanie tkania. Podczas podróży odwiedzający mogą również zobaczyć mniej posadzone ruiny, porozmawiać z mieszkańcami i wziąć udział w tradycyjnym lunchu w pachamance. Pachamanca, czyli „piec ziemny”, to posiłek gotowany w wykopanej w ziemi dziurze, pokrytej gorącymi kamieniami i ziemią, dzięki czemu kurczak, ziemniaki i fasola mogą parować w zamkniętej jaskini przez wiele godzin, tworząc soczyste, wolno gotowane jedzenie. Odwiedzający pożyczają również tę samą jasną, wzorzystą odzież, co miejscowe społeczności i proszeni są o noszenie ubrań przez cały czas. Odbywa się to zarówno z poszanowaniem zwyczajów miejscowej ludności, jak i po to, aby pokazać dzieciom, że świat jest zainteresowany ich tradycjami, zachęcając najmłodszych do dumy i zachowania kultury. Awamaki nie zabiera turystów w niedziele lub podczas festiwali, aby dać społeczności czas dla siebie i szanować swoje praktyki.

Członkowie Awamaki pożyczają podróżnym czapki, szale i spódnice, które muszą nosić na czas wizyty | Dzięki uprzejmości Awamaki Project

Image

Aby uruchomić tę usługę, Awamaki utrzymuje 20 procent opłaty i przekazuje pozostałe 80 procent społeczności. W przypadku tkanin, które nadal sprzedają w mieście, zatrzymują 30 procent, aby zapłacić za budynek i pracowników, a pozostałe 70 procent lokalnym rzemieślnikom, którzy wytwarzali produkty. Jednak ostatecznym celem Awamaki jest utrzymanie przez społeczność 100 procent zysków dzięki programowi dyplomowemu.

Każda spółdzielnia z różnych społeczności przechodzi program nauczania, zanim ukończy szkołę, aby funkcjonować niezależnie bez pomocy Awamaki i zarabiać wszystkie swoje zyski. Pierwsza spółdzielnia założona w 2009 r. Ukończyła dziewięć lat, a ostatnia trwała sześć lat. Cel kolejnego wspólnego ukończenia szkoły to trzy lata.

Chociaż Awamaki pomaga na początku sprzedawać damskie wyroby tekstylne, społeczności, które ukończyły program, działają niezależnie i zachowują 100 procent zysków | Dzięki uprzejmości Awamaki Project

Image

„To był proces uczenia się dla nas obu”, wyjaśnia Melissa Tola, koordynator ds. Turystyki w Awamaki. „[Na początku] nie mieliśmy planu, jak zacząć pracować ze społecznościami. Teraz mamy plan. ”

W pierwszych latach nauki Awamaki prowadzi warsztaty ze współpracą, uczy ich finansów, przypisuje wartość pieniężną swoim rzemiosłom, uczy, jak się bronić i walczyć o swoje ceny, aby nie zostały oszukane ani wykorzystane przez agencje. Gdy mogą zacząć przyciągać turystów samodzielnie i samodzielnie współpracować z agencjami w celu transportu gości, kończą studia i zasięgają porady Awamaki tylko w razie potrzeby. Ostatnia społeczność ukończyła szkołę, mówi Tola, ponieważ „podczas naszej wizyty odbyli trzy trasy koncertowe, więc powiedziałem:„ Nie potrzebujesz nas, możesz to zrobić sam! ”

Uczestnicy programu uczą się finansów i osobistego wsparcia Dzięki uprzejmości Awamaki Project

Image

Awamaki zachęca również do innych okazji turystycznych, na przykład w jednej społeczności, która sama zaczęła glamping. Dopóki spółdzielnie nie będą mogły działać niezależnie, Awamaki dokonuje ustaleń z agencjami takimi jak Exodus Travels, które przywiozły mnie z lotniska i pokazały mi po drodze ruiny. Jak wyjaśnia Tola, „staramy się współpracować z agencjami dostosowanymi do tego, co chcemy robić, nie tylko dla pieniędzy”.

Celem Awamaki jest dawanie, a nie przyjmowanie. Aby pracować z nowymi spółdzielniami, „nie wchodzimy do ich społeczności”, mówi Tola. „To [oni] się do nas zbliżają”. Jak dotąd ich program rozprzestrzenił się ustnie i Awamaki ma nadzieję, że będzie kontynuowany w ten sposób z każdym sukcesem.

Odwiedzający biorą udział w lokalnym lunchu, podczas którego rodzime ziemniaki i inne produkty są gotowane na parze w jamie w ziemi zwanej „pachamanca” | Dzięki uprzejmości Awamaki Project

Image

Od 2019 roku Awamaki współpracuje ze 190 kobietami i ośmioma mężczyznami z siedmiu społeczności. W społeczności Huilloc, którą odwiedzam, jest dużo śmiechu. Na szczęście mój przewodnik z Księgi Wyjścia mówi keczua i żartuje z miejscowymi w ich własnym języku, co buduje ich wygodę i zaufanie. Mówią mu, że są bardzo szczęśliwi, że Awamaki bardzo im pomaga. Wyjaśniają, w jaki sposób pieniądze pozwalają im utrzymywać dzieci i wysyłać je do szkoły.

Dzieci uczą się kontynuować swoje tradycje, oprócz hiszpańskiego mówią keczua i bawią się wśród natury | Dzięki uprzejmości Awamaki Project

Image

Kiedy pytam o obce wpływy, mówią, że się nie martwią, ponieważ uczą swoje dzieci zachowywać te same tradycje. Jeśli chodzą do szkół w mieście Cusco, zawsze wracają. Dzieci pomagają również rodzicom w doskonaleniu języka hiszpańskiego, aby mogli nadal komunikować się z agencjami turystycznymi, które nie znają keczua. I chociaż mają teraz telewizory i telefony komórkowe, twierdzą, że efekty technologii mają minimalny wpływ na ich tradycje. Nadal priorytetem jest łączenie się z pachamamą, czyli matką ziemią, która jest dla nich święta. Pomimo technologii i pokusy ekranów dzieci zawsze znajdują się na zewnątrz. To radosna społeczność i obserwujemy, jak młodzi biegają, bawią się w górach i łączą się z przyrodą tak świętą dla swoich przodków.

Popularne w ciągu 24 godzin