W rozmowie z marokańsko-brytyjskim artystą Hassanem Hajjajem

W rozmowie z marokańsko-brytyjskim artystą Hassanem Hajjajem
W rozmowie z marokańsko-brytyjskim artystą Hassanem Hajjajem
Anonim

Po przybyciu do Londynu w latach 70. Hassan Hajjaj wspomina swoje przybycie jako „szarego, przygnębiającego, smutnego, samotnego”. Teraz obchodzi Londyn jako miejsce, w którym „obcy czują wolność”. Hajjaj omawia szok kulturowy związany z przybyciem do Londynu, porzuceniem szkoły w wieku 15 lat oraz utrzymujący się problem rasizmu. Ten wywiad pochodzi z filmu Thames & Hudson London Burning: Portraits From A Creative City, który jest świętem brytyjskiej stolicy i centrum kreatywnego.

Gdzie się urodziłeś?

W Larache, Maroko; to mały port rybacki.

I wylądowałeś tutaj w wieku trzynastu lat?

W Angel w 1973 roku. Przyjechałem z mamą i siostrami. Mój tata był tutaj od lat 60. Moja mama i tata nie mieli wykształcenia, więc nie mogą czytać ani pisać. Mój tata przyjechał tutaj, aby pracować w kuchni, ponieważ wtedy łatwiej było uzyskać kontrakt dla obcokrajowców na wykonywanie pracy dziennej. Moja mama pracowała także w kuchni w hotelu.

Zamknij oczy i wróć do trzynastego roku życia. Co pamiętasz z Londynu?

Szary, przygnębiający, smutny, samotny. Nie mówiłem po angielsku Mieszkaliśmy w jednym pokoju, w liczbie siedmiu osób, bez łazienki. Pochodząc z Maroka, gdzie świeciło słońce, dorastałem na plaży boso, miałem tyle swobody, że zabranie go i umieszczenie go gdzie indziej w tym wieku było trochę trudne. Wszystko było nowe.

Image

Nieprzyjazny?

Nie. To było w latach 70; nie było tak łatwe jak teraz. Londyn nie był tak mieszany, a ludzie sprawili, że poczułeś się obcokrajowcem.

Czy po tylu latach nadal jesteś cudzoziemcem?

Czuję, że nie jestem Brytyjczykiem, ale jestem londyńczykiem.

Co dla ciebie oznacza bycie londyńczykiem?

Musieliśmy stworzyć własną wioskę w mieście. Moi pierwsi przyjaciele byli zagraniczni i przyjeżdżając tutaj mieli tę samą podróż co ja. Musieliśmy więc stworzyć miejsce, w którym mieliśmy spędzać wolny czas, muzykę, której chcieliśmy słuchać, rodzaj jedzenia, które chcieliśmy zjeść. Który stał się, jak sądzę, tyglem. Teraz wpływ mojego tła i tła moich przyjaciół pozostaje w muzyce, modzie, jedzeniu i sztuce, ponieważ byliśmy pierwszym pokoleniem, które pojawiło się w młodym wieku.

Więc stworzyłeś dom i życie z kreatywności?

Zanim skończyłem piętnaście lat, przestałem chodzić do szkoły. Nie zdawałem egzaminów, więc mam zero kwalifikacji. To było trudne. Wychodziłem ze szkoły i próbowałem znaleźć swoją drogę w życiu.

Czy wtedy miałeś kłopoty?

Troszkę. Miałem problem z tatą, wyprowadziłem się z domu, miałem problemy z piciem i eksperymentowaniem z narkotykami, mieszkałem na ulicy. To był dziwny czas. Wielu moich przyjaciół miało kłopoty z policją; niektórzy poszli do więzienia.

Zostałeś zatrzymany przez policję?

Nie, dotknij drewna. W młodym wieku dowiedziałem się, że mogę być niewidoczny dla policji.

Dużo się mówi o tym, że rasizm jest zwalczany lub poruszany w Londynie. Czy czujesz, że to się faktycznie dzieje?

Rasizm zawsze będzie istniał.

Image

Jak skończyłeś jako artysta?

Porzuciłem szkołę, pracowałem w Woolworths, pracowałem na podwórku z drewna, pracowałem jako ogrodnik na Hampstead Heath - to była prawdopodobnie moja ulubiona praca - a potem byłem bezrobotny przez około sześć lat, ponieważ nie mogłem znaleźć niczego, czego chciałem do zrobienia. W ciągu tych sześciu lat zacząłem robić Camden Live w weekendy. Wtedy zacząłem angażować się w podziemnych klubach, organizując imprezy. Potem zaplanowałem sklep w Camden i stamtąd znalazłem sklep przy Neal Street w 1983 roku, zanim stał się modny.

Jaką rolę odegrała kreatywność w tym procesie?

Kiedy tworzyłem kluby, oznaczało to, że musiałem znaleźć pustą przestrzeń, musiałem ją wyremontować, aby stworzyć tło, musiałem założyć DJ-ów, sprzęt audio, zrobić portierzy, szatnię, więc to uczyło mnie produkcji a także do pracy w zespole. Potem, kiedy mam sklep w Covent Garden, Ron Arad miał sklep dwa drzwi dalej, a potem masz sklep z kapeluszami, sklep z koralikami, sklep muzyczny, sklep z kartami, sklep z komiksami, co oznacza, że ​​ludzie pochodzą z całego świata Anglia na tę ulicę. Byłem tam pierwszym sklepem z modą, zanim stał się modny. Ten okres był moim uniwersytetem.

Jak dostałeś się do scen z muzyką, sztuką i modą?

Zacząłem projektować własną markę, RAP, w 1984 roku. Pierwszą osobą, która pożyczyła rzeczy, była stylizacja sesji zdjęciowej. Zacząłem asystować mu podczas pokazów mody i sesji zdjęciowych. Mój przyjaciel Zak Ové właśnie zaczął robić filmy, więc robiłem lokalizacje i pozyskiwałem ludzi, pracujących za kulisami. Potem zacząłem robić pokazy sztuki w moim sklepie. Miałem sklep z płytami w piwnicy. To właśnie w tym złotym czasie Londyn stał się kulturą klubową. Byłem na czele z resztą ludzi, którzy zaczęli w tym czasie.

W 1992 r. Nadeszła recesja. Zamknąłem sklep; potem miałem magazyn, potem kolejny sklep, a potem w '93 regularnie jeździłem do Maroka i urodziła się moja córka. Był taki rodzaj pomostu do tego, co zostawiłem. Moim pomysłem było wykonanie pracy, więc pojechałem też do Nowego Jorku i połączyłem Nowy Jork z Londynem. Chciałem pokazać coś ze swojej kultury, przypuszczam, że kultura arabska, w fajny sposób, aby podburzyć moich przyjaciół. Wykonałem całą pracę, sądząc, że będzie to jednorazowa sprawa i po raz pierwszy podpisałem własne imię; to było trochę trudne. Mój pierwszy program miał miejsce w Marrakeszu w 2000 roku. Pino Daniele (jest wielkim piosenkarzem we Włoszech) kupił utwór, a około sześć lub dziewięć miesięcy później zadzwonił do mnie i powiedział: „Chcę użyć twojego wizerunku na okładkę albumu”. Zawarłem z nim umowę, więc potem pojechałem do Włoch, żeby wystartować. Kiedy siedziałem tam, pomyślałem: poczekaj. Minęło około roku, zrobiłem tyle utworów, jestem tutaj we Włoszech, może powinienem zacząć to nieco poważniej. Więc ciężko pracowałem, aby najpierw udowodnić sobie, że mogę spokojnie powiedzieć, że jestem artystą.

Co takiego jest w Londynie, co czyni go wyjątkowym jako miejsce kiełkowania kreatywności?

Londyn to miejsce, w którym cudzoziemcy czują wolność. Mogą być kimkolwiek i czują się jak wszyscy inni. Gdybyście zabrali wszystko z tego, co tu umieścili obcokrajowcy, Londyn byłby smutnym miejscem. Oczywiście dla mnie miasto się zmieniło; stało się to trochę trudniejsze, a czasem trochę nieprzyjazne.

Jak to?

Cóż, jest większy, jest trochę podzielony, jest bogatszy i biedniejszy, stracił poczucie wioski. Nazywam to „miażdżącym miastem”. Jak tylko wyjdziesz z domu, jest to drogie

Jak promowałbyś to miejsce jako twórczy tygiel? Mówimy o kreatywności jako o sile wybuchowej, prawda?

Dam ci przykład. Spójrz na modę. Mamy tu duży przemysł, ale wszyscy projektanci musieli pojechać do Paryża, ponieważ rząd nie wspiera sztuki. Tak więc dla kogoś z Maroka walka o bycie częścią Londynu i przyjęcie w zakładzie jest jeszcze trudniejsza. Rząd stara się zabierać ludziom więcej niż pomagać.

Ostatnio odniosłeś sukces w Nowym Jorku. Gdybyś miał dużo pieniędzy, przeprowadziłbyś się tam?

Nie. Mógłbym tam spędzić czas, ale nie wiem, czy mógłbym tam zamieszkać. Jestem Marokańczykiem, londyńczykiem. Jestem nieodpowiedni w obu krajach; Zawsze będę do pewnego stopnia nieprzystosowana.

Image

London Burning: Portraits from a Creative City autor i redaktor Hossein Amirsadeghi, redaktor naczelny: Maryam Eisler, jest wydawany przez Thames & Hudson, 58, 00 funtów w twardej oprawie.

Może Ci się spodobać: Najlepsze książki dla miłośników sztuki na całym świecie

Popularne w ciągu 24 godzin