Przeczytaj „Wesele” z powieści Tomáša Zmeškala „List miłosny w pismach klinowych”

Przeczytaj „Wesele” z powieści Tomáša Zmeškala „List miłosny w pismach klinowych”
Przeczytaj „Wesele” z powieści Tomáša Zmeškala „List miłosny w pismach klinowych”
Anonim

Eteryczne wyobrażenia panny młodej i pana młodego oraz przygotowania do ślubu są wyszczególnione w Czechach z naszej Globalnej Antologii.

Zanim Alice się obudziła, miała sen, że szybował lub szybował. Każde takie porównanie jest oczywiście zbyt tanie, aby wyrazić płynące uczucie, które miała. Na chwilę zapomniała się. Nagle jej serce przypomniało jej się, zatrzymując się w samym środku kroczącego lotu. Ale ona sama trzymała się ścieżki myśli kolibra, aż w końcu wzięła głęboki oddech i powiedziała: wtorek. W tym momencie było to wszystko, o czym mogła myśleć, pogrążona w tym, że to jest. Nadszedł jej dzień i zaczęła przyzwyczajać się do zapachu.

Image

Między wdechem a wydechem, między wstrzymywaniem oddechu a iskrzącymi świętami bólu w jej dolnym brzuchu, między bezwładnością wygrzewania się słońca na miedzianą tonację i sączącymi się łzami potu szybko wsiąkającymi w pościel, przed jej oczami pojawiły się dwie plamy. Musiała zmusić się do wdechu. Z pewnym niepokojem. Nie było jasne, czy dwa tańczące miejsca za mocno zamkniętymi powiekami były spowodowane skurczem mięśni oczu i ich naciskiem na siatkówkę, czy też można je postrzegać jako coś innego… być może metafizyczny. Po krótkiej naradzie Alice zdecydowała się na to drugie. Ukończyła cykl wdechu i wydechu, ale nie ufając już sobie, że się poruszy, leżała bez ruchu w łóżku, a plamy krążyły przed jej wciąż zamkniętymi oczami. Jedna była przeszłością, druga teraźniejszością. Nie było jasne, która była która, ale tak czy inaczej czuła, że ​​był to najbardziej obecny, najdoskonalszy i na pewno najbardziej pachnący dzień, jaki kiedykolwiek przeżyła. Nagle uświadomiła sobie: Tak, oczywiście - to był zapach! Gdyby nie leżała w łóżku, jej głowa zatoczyłaby się. Zapach! Obudził ją zapach. Gdyby nie to, mogłaby założyć, że to muzyka płynie z sąsiedniego pokoju. Alice mimowolnie zadrżała, biorąc głęboki oddech. Jej płuca nabrały więcej powietrza, niż zamierzała, i więcej niż była pewna, że ​​wytrzyma. Zadrżała ze strachu, ale akcja powtarzała się, jakby tonęła, biorąc wodę do płuc. Przestała postrzegać przeszłość i teraźniejszość, zapominając, które miejsce oznaczało, co, a które, które. Gdy otworzyła oczy, była niejasno świadoma kojącego łaskotania podeszew stóp. Otworzyła oczy, a krtań wydała szloch. Potem nadeszła eksplozja, erupcja, detonacja, słoneczny powiew, lawina, ulewa, wybuch chmury, osunięcie się ziemi… łzy. Wokół niej, wokół jej łóżka, dookoła, we wszystkich kierunkach wszędzie rosły róże. Każdy odcień, kolor, zapach. Od najgłębszego czarno-czerwonego do najokolorowego jasnoróżowego, od brązowawo-ciemnożółtego do najseksowniejszego złotego motyla. Byli wszędzie, służąc jako jej pocieszyciel, koc, welon. Otaczając ją, obejmując, nie pozwalając jej odejść. A za nimi, za krajem róż, przy drzwiach i na parapetach znajdowały się lilie i chryzantemy. Cały pokój pachniał pysznie. Wszędzie patrzyła na kwiaty i wszędzie, gdzie mogła sięgnąć. Dzisiaj był wtorek. Jej dzień ślubu.

Słyszała muzykę z sąsiedniego pokoju. Oznaczało to, że jej ojciec już wstał. Po pierwsze, był zdenerwowany i dlatego słuchał muzyki tak wcześnie rano. Po drugie, aby się zrelaksować, słuchał ulubionego, Haydna, mimo że oznaczało to, że zaryzykował podrapanie płyty, ponieważ jego ręce zawsze trzęsły się rano, a po trzecie, nie słyszała, jak nudzi się, co oznacza, że ​​był jedzenie śniadania. Alice rozejrzała się i usiadła na łóżku. Róże leżały wokół niej, łaskocząc podeszwy jej stóp. I wszystkie były świeże. Dlaczego nie słyszałem mojej ukochanej i dlaczego pozwolił mi po prostu spać? zastanawiała się. Wyszła z sypialni, korytarzem i do kuchni.

"Gdzie on jest?" zapytała ojca. Siedział w kuchni, wyglądając przez okno.

"Gdzie on jest?" Alice zapytała ponownie.

„Siedzi, a raczej drzemie w salonie”, odpowiedział jej ojciec. Poszła do salonu i znalazła go tam, na wpół siedzącego, na wpół leżącego.

„Maksymilian!” płakała i zanim zdążył otworzyć oczy, zdała sobie sprawę, że w ciągu ostatnich kilku miesięcy jej słownictwo zostało zredukowane do wtrąceń, eufemizmów i zaimków dzierżawczych, w szczególności moich, waszych, naszych i naszych, wszystkie z czasownikami w czasie przyszłym. A przynajmniej taka była obserwacja jej ojca. Maksymilian uśmiechnął się, nie otwierając oczu. Mimo że przez te wszystkie miesiące uważała się za odporną na jego uśmiech i mimo że nie widział, odwzajemniła jego uśmiech. Dopiero potem przyszedł uścisk.

„Maksymilian!” znowu płakała. „Maksymilian!”

Maksymilian, nazwa monstrancji. Maksymilian, nazwa słońca. Imię cesarza. Nazwa słonecznej monstrancji w procesji religijnej. Nazwa z błyskami i promieniami światła strzelającymi w każdym kierunku. W zależności od jej nastroju i kondycji strun głosowych, w zależności od zmęczenia, energii i radości, jego imię nabierało innego koloru, połyskiwało i lśniło za każdym razem, gdy wymawiała. To było imię Loretan. Lśniące, czyli jak wypolerowany diament z Antwerpii. Promienna, to znaczy kochająca. Złoty, to znaczy wszechstronny. To był Loretan, to znaczy za każdym razem, gdy się wypowiadano, jeden z klejnotów w monstrancji migotał bogactwem i wyniesieniem, jak złoto i kamienie szlachetne. Trzymał ją mocno, z zamkniętymi oczami.

„Maksymilian”, ponownie wypowiedziała jego imię.

„Nie lubię tego mówić” - odezwał się jej ojciec z sąsiedniego pokoju. „Nie tylko nie lubię tego mówić, ale rzadko tak myślę… ale zanim twoja matka przyjdzie, masz ostatnią niezapomnianą szansę na śniadanie ze mną, to znaczy jako osoby niezamężne… Więc czy powinienem nalać wody na kawę dla was obu? Po chwili bez odpowiedzi przesunął ciężar na krześle, kilkakrotnie odwracając się do drzwi, by zobaczyć, ile sonaty Haydna pozostało na płycie. Chciał uniknąć słuchania następnego, autorstwa Beethovena, który jego zdaniem był rażąco przereklamowany przez ponad sto czterdzieści lat. I na jakiej podstawie? Zastanawiał się ojciec Alice. "Oda do radości"? Jeśli było coś, co wyróżniało ten utwór, poza tym, że co roku był używany do zakończenia festiwalu muzyki klasycznej Praga Wiosna, to był to całkowity brak humoru. Jak zwykle niemiecki, pomyślał. Oda do radości pozbawiona humoru.

„To znaczy bez umyślnego humoru” - powiedział głośno. „Rzeczy, ludzie i pomysły o pompatycznych tytułach i całkowitym braku humoru zawsze tworzyły kariery”.

„Co to jest, tato? Co powiedziałeś?" - zapytała Alice, wchodząc do pokoju.

„Brak humoru, powiedziałem. Ale to nie jest teraz ważne. Jeśli nie masz nic przeciwko, kiedy płyta się skończy, czy wy zjecie ze mną śniadanie? Mam na myśli… to jest… zanim twoja matka wróci.

"Być może. Nie wiem - powiedziała Alice. „Pozwól, że zapytam Maxa” Tymczasem jej ojciec wstał i poszedł do sypialni, żeby wyłączyć gramofon, ale nie dotarł na czas, by powstrzymać sonatę Beethovena od początku. Ostrożnie podnosząc igłę z płyty oświadczył: „Nawet Schnabel nie może jej uratować. Pokazuje niepokojący brak talentu i przesadną tendencję do patosu ze strony tubylców z Bonn. ”

„Kim jest Schnabel?” - zapytała Alice z kuchni.

„Bardzo interesujący pianista, który zbyt szybko zostanie zapomniany w naszej postępowej erze”.

- Rozumiem - powiedziała Alice. Pobiegła z powrotem do salonu. „Chcesz zjeść śniadanie z tatą?”

„To zależy od ciebie, Ali”, powiedział Maximilian. „Całkowicie zależy od ciebie.”

- No cóż, w porządku - zdecydowała Alice. Tymczasem jej ojciec kontynuował swój tok myślenia: chociaż Haydn jest dowcipny. Boże, czy on jest zawsze. Nawet więcej niż Mozart. Ale czy Haydn jest Niemcem czy Austriakiem? Oto jest pytanie. Zastanawiam się, czy to narodowość? Chyba nie, to chyba bzdura. Doszedł do wniosku, że nawet nie śmieję się z własnych żartów. Ostrożnie wsunął płytę z powrotem do rękawa i poszedł po wodę na kawę.

Kiedy Maximilian i Alice usiedli przy kuchennym stole, Maximilian miał nadzieję, że jego przyszły teść nie przewróci kawy i nie rozleje jej na stół. Zawsze był zaskoczony, że ojciec Alice przygotował wcześniej czysty ręcznik do zmywania naczyń, aby wszystko wytrzeć. Przyzwyczaił się do tego, że jego przyszły teść rozlał prawie wszystko. Ojciec Alice - jak uparte szczątki małżeństwa jej rodziców - już dawno przestał się nim interesować.

„Skąd masz te wszystkie róże? Skąd oni są?" Alice zapytała.

„To tajemnica” - powiedział Maximilian.

„Chodź, powiedz mi, skąd oni są?” nalegała.

„To ściśle tajne” - powiedział.

„Ten zapach mnie obudził” - powiedziała Alice.

„Miałem nadzieję, ” powiedział Maximilian. Zaśmiał się i pocałował ją lekko w szyję.

„Alice powiedziała, że ​​byłeś w Niemczech przez kilka dni. Co ty tam robiłeś?" Zapytał ojciec Alice.

„Poszedłem zobaczyć się z wujem” - powiedział Maksymilian.

„Jak było? Czy jest coś dobrego do zgłoszenia z drugiej strony granicy?

„Naprawdę nic specjalnego”, powiedział Maximilian. „Wujek chciał mi pokazać remonty, które przeprowadził w swoim domu, ale około dwa dni przed moim przyjazdem złamał nogę, więc po prostu poszedłem i zobaczyłem go w szpitalu. Ale nadal czułem się jak biedny krewny. ”

„M-hm”, ojciec Alice skinął głową.

„Ale”, wtrąciła się Alice, „Max powiedział, że pociąg się spóźnia”.

„Zgadza się” powiedział Maximilian. „W rzeczywistości dwa pociągi zostały opóźnione”.

„Więc pociągi w Niemczech są opóźnione”, ojciec Alice skinął głową, dodając po chwili: „To by odpowiadało mojej obserwacji”.

„Który to jest?” - zapytał Maksymilian.

„Och nie, kiedy tata tak zacznie, wiesz, że to będzie pesymistyczne”, powiedziała Alice.

„Cóż, po uważnej obserwacji doszedłem do wniosku, że działający kapelan w naszym kościele nie jest wyjątkowo inteligentny, ale w rzeczywistości jest wręcz przeciętny”.

„Nie każdy może być Einsteinem, tato” - sprzeciwiła się Alice.

„Oczywiście, że nie, na miłość boską. Sam jestem dość zwyczajnym przeciętnym człowiekiem i nie wstydzę się tego powiedzieć, ale on jest członkiem Towarzystwa Jezusowego, to znaczy jezuita, a teraz nie wściekaj się, Ali, ale pokaż mi jezuitę przeciętna inteligencja, a ja pokażę ci głupiego jezuitę. Jest to zawstydzające i niedopuszczalne. Pomyśl o tym - powiedział ojciec Alice, zwracając się do Maksymiliana i licząc na palcach.

„Jeden, głupi jezuita. Po drugie, pociągi w Niemczech nie kursują na czas. Następną rzeczą, którą wiesz, Anglicy obalą Królową i ogłoszą republikę. Coś jest nie tak w Europie, mówię wam. Coś nie tak.

W drzwiach rozległ się dźwięk klucza, a potem drzwi.

„To mama”, powiedziała Alice do Maximiliana, przeczesując palcami jego włosy. „Nie, czekaj, jest ktoś z nią”. Wstała i podeszła do wejścia. Rozległy się szurające stopy i dwa głosy, kobiety i mężczyzny.

„Ach, to byłby lekarz” - powiedział ojciec Alice w kierunku Maksymiliana. Maksymilian uśmiechnął się uprzejmie. Nie miał pojęcia, o czym mówił ojciec Alice. „I Květa” - dodał ojciec Alice, wstając z krzesła.

Alice weszła do kuchni z mężczyzną nieco młodszym niż jej ojciec. Objął lewą rękę wokół talii Alice i szeptał jej coś do ucha.

„Cześć, doktorze. Wiedziałem, że to ty - powiedział ojciec Alicji, ściskając mężczyznę rękami. „To jest Maksymilian” - powiedział. Maksymilian wstał i podał mężczyźnie rękę.

„Antonín Lukavský” przedstawił się mężczyzna.

„Znany również jako” - wtrąciła się Alice - „Wujek Tonda, pseudonim Dottore. W rzeczywistości nie jest moim wujem. Ale jest dobrym przyjacielem mojego ojca. ”

„To prawda, jestem tymi wszystkimi rzeczami” - powiedział mężczyzna.

„Max”, powiedział Maximilian.

Matka Alice weszła do kuchni.

„Cześć, Květa” - powiedział ojciec Alice.

„Cześć, Josef”, odpowiedziała matka Alice.

Antonín i Alice stali razem, obserwując rodziców Alice.

"Co robiłeś?" Zapytała matka Alice.

„Czekałem na ciebie, co jeszcze bym zrobił?”

„Czego słuchałeś?” - zapytała matka Alice, rozglądając się po pokoju.

„Myślę, że Beethoven” - powiedział Maksymilian. „Czyż nie?”

"Nie definitywnie nie. Po prostu nie dotarłem na czas, żeby to zdjąć. Słuchałem Haydna, Josef Haydn! ”

„Mam tylko nadzieję, że nie podrapałeś się, grając tak rano. Wiesz, jak twoje ręce zawsze drżą rano - powiedziała matka Alice.

„Nawiasem mówiąc, nie jesteś spokrewniony z Esterházy, prawda, Maximilian?”

„Nie”, powiedział Maksymilian. „Cofają się o wiele dalej niż my, aż do 1238 roku. Kiedy byli książętami, w najlepszym razie wciąż byliśmy stajennymi”.

"Widzisz to?" Matka Alice powiedziała. "Zobaczysz?"

"Zobacz co?" Alice powiedziała.

„Ręczniki do naczyń. Rozlał się ponownie. Skrobisz te rekordy, Josef!

"Więc co? To jego rekordy - powiedziała Alice.

„Nie musisz ich myć, więc nie martw się tym”, powiedział ojciec Alice do swojej matki. „Wiesz, że Haydn jest tam pochowany, prawda, Maximilian?”

"Gdzie?"

„Na podstawie ich majątku. Poczekaj teraz, jak to się nazywało… ”

„Ma zamiar skrobać płyty i działać zirytowany, a najważniejsze, że będzie tego żałować” - powiedział Květa, apelując do Alice i Antonína. Antonín starał się patrzeć gdziekolwiek, ale nie na nią.

„Mówię ci, nie martw się tym, co robię z moimi nagraniami, i nie musisz się martwić, czy jestem zirytowany, czy nie, ponieważ nie mieszkam już z tobą i nie zamierzam nigdy więcej! A teraz, jeśli nie masz nic przeciwko, Květa, przestań się martwić. Tak? Proszę? Proszę cię grzecznie!

„Och” - powiedział Květa - „nie zdawałem sobie sprawy. Myślałem, że wracasz jesienią po zakończeniu naprawy domku?

„Nie, nie jestem”, powiedział ojciec Alice, wzruszając ramionami.

„Przykro mi to słyszeć”.

"Jestem pewien że jesteś."

„Więc gdzie go pochowali?” Zapytał Antonín.

"Kto?"

„Haydn”.

Gdy Antonín próbował poprowadzić rozmowę w innym miejscu, Alice wzięła rękę matki i pociągnęła ją do drzwi sypialni.

„Mój Boże, to wspaniale, Ali. To wspaniałe. Wszystkie te kwiaty. I zapach! To wspaniałe. Pachnie cudownie. ” Matka usiadła na łóżku. „To są lilie, prawda? Co to tam jest? A skąd w ogóle dostałeś takie kwiaty w marcu?

„Bije mnie”, powiedziała Alice. "Nie mam pojęcia. Nie powie mi, mówi, że to tajemnica. A kiedy to powie, nic z niego nie wyciągnę. Nadal będę nad nim pracować i za tydzień lub dwa może się z tego wycofać.

„Teraz to nazywam miłością. Ale jak nazywają się te kwiaty?

"Które?" Alice powiedziała, starając się nie kłuć, gdy zbierała róże z dywanu. Kiedy się odwróciła, jej matka płakała. Alice poszła i usiadła obok niej, ostrożnie kładąc na poduszce naręcz róż i owinęła ramiona wokół matki, skulona łzami na łóżku.

„Wiedziałeś, prawda?”

„Nie, naprawdę tego nie zrobiłem.”

„Och, daj spokój, Ali… ”

„Nie wiedziałem, ale miałem przeczucie”.

Łzy jej matki powoli opadały. „Pachnie tak cudownie”, powiedziała po chwili. „Przynajmniej jesteś szczęśliwy. Przynajmniej moja mała dziewczynka jest szczęśliwa.

„Czy to nie ja powinienem płakać w dniu ślubu?” Alice powiedziała.

Matka kiwnęła głową. „Mogli zabrać wszystko, co należało do jego rodziny, ale nadal mają maniery. Tyle róż, to niewiarygodne. ” Po chwili ciszy powiedziała: „Więc tak naprawdę ci nie powiedział?”

Alice wzruszyła niezobowiązująco ramionami. „Chodź, pomóż mi. Włożymy je do wody, co?

Tymczasem przybyło jeszcze kilka osób. Dwóch przyjaciół Alice, najlepszy człowiek oraz kolejny wujek i ciocia, tym razem ze strony Maksymiliana. Alice przebrała się w strój ślubny i wyszła im na powitanie. Niebieska sukienka, jasnoniebieska bluzka i kapelusz z woalką. Biała sukienka wydawałaby się nie na miejscu w czasach nadziei i postępu.

Po kawie, ciastkach, szybkich przedstawieniach i kilku zdaniach na temat pogody wesele i ich goście zgromadzili się w swoich dwóch samochodach, a także w pożyczonym samochodzie i wyruszyli w krótką przejażdżkę do małego miasteczka poza Pragą. Ojciec i matka Alice jechali w innym samochodzie. Pół godziny później zatrzymali się na rynku. Z jednej strony stał mały zamek z wyblakłymi grafikami i księdzem siedzącym na ławce przed nim.

Maksymilian podszedł do niego, dwaj mężczyźni wymienili pozdrowienia, a Maksymilian przedstawił gości, jeden po drugim. Kapłan uścisnął wszystkim rękę, a następnie poprowadził ich ulicami do kościoła, w którym sekton zmieniał papiery umieszczone na gablocie obok głównych drzwi. Trzymając papiery zwinięte i schowane pod pachami, również uścisnął dłoń wszystkim. Otworzył drzwi, czekał, aż wszyscy wejdą do środka, i właśnie miał zamiar zamknąć drzwi za sobą, gdy pojawiła się grupa turystów.

Sexton próbował wyjaśnić, że są zamknięte, chociaż normalnie kościół był zamknięty w poniedziałki, a dziś był wtorek, więc powinno być otwarte. Najbardziej energiczny turysta grupy miał spodnie i jasnoniebieską kurtkę przeciwdeszczową. Kłócił się tak głośno, że ksiądz, po raz ostatni przeglądając sekwencję ceremonii, słyszał go przez całą zakrystię. Nagle, nie kończąc zdania, które rozpoczął, wymamrotał coś, co brzmiało jak „wybacz mi” i wybiegł z kościoła, by zmierzyć się z turystą, którego zidentyfikował jako tego, którego głos słyszał.

Turysta, oszołomiony, że znalazł się twarzą w twarz z kapłanem, zamilkł. Kapłan spojrzał mu prosto w oczy. „Kościół jest dziś zamknięty na specjalne wydarzenie. Masz jeszcze jakieś pytania, młody człowieku?

Zaskoczony turysta rozejrzał się po swoich towarzyszach, ale stali tam z otwartymi ustami i obserwowali go. „Nie przeszkadzalibyśmy. Chcieliśmy tylko spojrzeć na freski. ”

Kapłan przyłożył pięść do ust i odchrząknął. „Jeśli w ciągu najbliższych pięciu minut możesz zmienić się w strój formalny, poczekam na ciebie. W przeciwnym razie obawiam się, że nie. Czy masz przy sobie strój formalny?

"Strój formalny?" zapytał turysta.

„Stroje wizytowe” - powtórzył ksiądz.

Turysta spojrzał na swoje ubranie, a potem na przyjaciół za sobą. "Nie wiem."

„Obawiam się, że nie” - powiedział ksiądz. „Czy zakładam poprawnie?”

"Przepraszam?" powiedział turysta.

„Podejrzewam, że nie masz innych ubrań niż te głośno kolorowe, które teraz widzę przede mną”.

„No tak, to wszystko, co mamy. Właśnie przyszliśmy na ten dzień. ”

„Więc moje obawy się potwierdziły. No cóż, skoro nie masz oficjalnego stroju, z przykrością informuję, że z powodu specjalnego wydarzenia, które odbędzie się w ciągu kilku minut, nie mogę wpuścić cię do kościoła. Oczywiście zapraszamy do odwiedzenia naszego domu modlitwy w innym czasie. ”

„Więc nie wpuścisz nas dzisiaj, co?”

„Prawidłowo zakładasz, młody człowieku. Niemniej jednak miło było poznać cię - powiedział ksiądz. Mówił stanowczo, ale bez ironii.

Turysta odwrócił się, a gdy odszedł, sekston zamknął główne drzwi. Ceremonia może się rozpocząć.

Kapłan wygłosił długą mowę młodej pary, której motywem przewodnim było to, że kobieta reprezentuje ciało rodziny, podczas gdy mężczyzna jest jej głową. Dr Lukavský, przyjaciel rodziny, słuchając jego kazania, zastanawiał się, ile doświadczenia ksiądz miał z kobietami, podczas gdy matka Alice, Květa, miała nadzieję, że jej oczy nie były zbyt opuchnięte od płaczu. Cieszyła się również, że światło w kościele nie było zbyt jasne, więc cienie były miękkie i nikt tak naprawdę nie widział jej oczu. Pod koniec swojego przemówienia kapłan zauważył, że w 1716 r. Przodek pana młodego Jindřich został podniesiony do rangi hrabiego przez Świętego Cesarza Rzymskiego Karola VI, a wkrótce potem jego syn Mikuláš zakupił tutejszy zamek i nie dodał tylko kaplica, ale ten kościół. Kapłan powiedział, że chociaż tytuły arystokratyczne nie są już uznawane, zostały zniesione przez państwo czechosłowackie pod jego pierwszym prezydentem, Tomášem Masarykiem, nie było sprzeczne z prawem wspominanie dni, w których uznawano nie tylko tytuły i dobre maniery, ale Słowo Boże zgodnie z interpretacją Świętego Apostolskiego Kościoła Katolickiego. Mówił o jedności tronu i ołtarza, mimowolnym uśmiechu rozprzestrzeniającym się na jego twarzy podczas najodważniejszych fragmentów jego długo przygotowanej mowy.

Alice i Maximilian wymienili się pierścionkami i pocałunkami oraz podpisali dokument potwierdzający, że stan małżeństwa był przede wszystkim umową, która w tym momencie była oczywiście ostatnią rzeczą w głowach nowożeńców. Po ceremonii kapłan zaprosił przyjęcie weselne do zakrystii. Teraz, czy im się podobało, czy nie, Alice i Maximilian byli sami na świecie. Odpowiadali na pytania wszystkich, rozmawiając o pogarszającej się jakości wina sakramentalnego w czasach reżimu komunistycznego. Alice żartowała i śmiała się ze swoimi przyjaciółmi, Maksymilian wypił toast z butelką śliwowicy, która jak zwykle przy takich okazjach, ktoś nagle wydawał się znikąd, ale przez to wszystko metaliczna koronka ich nowej sytuacji powoli zaczęła się powoli otaczać ich, zbliżać się do nich, fragment po fragmencie. Przecinaj, przecinając opadającą na nie siatkę z siatek, otaczając je, chroniąc, uszczelniając.

Ponieważ państwo nie uznawało zgodnie z prawem ślubów religijnych, państwo młodzi wciąż mieli przed sobą jeszcze jedną ceremonię. Musieli także wrócić do Pragi, by wziąć udział w służbie cywilnej. Po drodze Antonín zastanowił się więcej nad kazaniem, które wygłosił ksiądz. Wydawało się to niewłaściwe w emancypacyjnej erze pod koniec lat 60. XX wieku, która uważała się, przynajmniej w istotnych sprawach, takich jak te, za lepsze niż te, które miały miejsce wcześniej. Czas, w którym przemówił ksiądz, nie był bezużyteczny. Niepokojący charakter jego treści został odsunięty na tyle, że moment, w którym państwo młodzi nasunęli sobie pierścienie na palce, był czymś więcej niż tylko ulotną chwilą trzepotliwego szczęścia. Odwrócenie się zasłony, pocałunki i podpisy były nagrodą za tę zastałą masę nietolerancyjnych interludiów, z których kazanie zostało ściśnięte jak obelisk utrudniający.

W końcu Antonín nie mógł się oprzeć, a ponieważ siedział w tym samym samochodzie, co nowożeńcy i ojciec Alice, który prowadził, zapytał, co myślą o kazaniu. Maksymilian powiedział, że zgodził się z Antoninem, dodając lekko przepraszającym tonem, że wiedział, że ksiądz przygotowuje swoje przemówienie od dawna i ma wielką nadzieję, że im się spodoba. To, co powiedziała Alice, zaskoczyło go.

„Myślałeś, że zamierza bronić hipisów i LSD? On jest księdzem, prawda? Czego oczekiwałeś?"

„Zgadza się, Toník, on jest księdzem” - powiedział ojciec Alice. „Tak właśnie powinno być. Tak to powinno byc."

Kiedy wrócili do Pragi, mieli jeszcze godzinę, zanim musieli znowu wyjść na ceremonię cywilną, ponieważ sala, w której miała miejsce, nie była daleko i nikt nie potraktował jej tak poważnie jak pierwsza. Alice, Maximilian i Květa przynieśli kanapki z otwartą twarzą, wino i wypieki, a goście rozeszli się po mieszkaniu, by odpocząć.

Krępy mężczyzna w białym płaszczu i płaskiej brązowej czapce opadający na spocone czoło stanowczo zadzwonił do drzwi. Obok niego stał niższy blondyn o średnim wzroście, z czystym białym fartuchem na jasnych spodniach i białym kapeluszem piekarza na głowie. Świadek pana młodego stał najbliżej drzwi, więc ich wpuścił. Wyższy mężczyzna pochylił się ku niemu i zapytał, czy mógłby porozmawiać z doktorem Łukowskim. Świadek wzruszył ramionami, mówiąc, że nikogo tam nie zna i zapomniał już nazwiska wszystkich, których mu przedstawiono, ale jeśli zaczekają, pójdzie poszukać Maksymiliana i mu powie. Maksymilian znalazł doktora, czyli wuja Alicji, Antonina, i podszedł do drzwi. Wyższy mężczyzna w płaskiej czapce pochylił się i szepnął mu do ucha. Lekarz uśmiechnął się do nich i gestem nakazał im wejść. Cała trójka przecisnęła się między gośćmi i poszła do ojca Alice.

„Josef, jest tutaj” - powiedział Antonín.

"Co jest tutaj?" powiedział ojciec Alice.

„Niespodzianka, jak ci mówiłem.”

„Och, racja, racja. Chcesz pokoju na ciasto, prawda?

„Cicho” - skarcił go Antonín. "To niespodzianka."

"Oczywiście. Połóż to tam w moim starym pokoju. Wszystko jest tam posprzątane, a nawet stolik. ”

Weszli do pokoju. Był tam ciemny drewniany stół ze złożoną gazetą na górze, otwarty na pół ukończone krzyżówki, plus okulary i długopis. Mężczyzna w fartuchu obejrzał go, wyjął gazetę, okulary i długopis, wyjął z kieszeni miarkę i zmierzył stół, podczas gdy inni patrzyli.

„Niecałe trzy stopy na pięć stóp” - powiedział mężczyzna w fartuchu z dezaprobatą.

"Niewystarczająco duży?" zapytał lekarz.

„Powiedziałem bardzo jasno: potrzebuję pięć i trzy czwarte stóp na sześć i pół stopy. Byłem bardzo jasny! ” mężczyzna w fartuchu powiedział zirytowanym tonem.

„Cóż, możemy to rozwinąć” - powiedział ojciec Alice. Spojrzał na lekarza. „Myślałem, że powiedziałeś, że to będzie ciasto?”

„Cóż, czy to ciasto, czy nie?” - zapytał lekarz, zwracając się do mężczyzny w fartuchu.

„Oczywiście, bracie”, powiedział mężczyzna w fartuchu, który już zaczął próbować wymyślić, jak powiększyć stół. Lekarz rzucił mu kolejne pytające spojrzenie, ale mężczyzna w fartuchu zignorował to i zaczął otwierać złożone skrzydła stołu.

„Wiesz, niewiele się przyzwyczaja, ” powiedział ojciec Alice do mężczyzny w fartuchu. „Dlatego jest sztywny.” Zaczął pomagać w rozkładaniu pozostałych części stołu.

„To będzie pasować. Tak, to będzie dobrze pasować - powiedział mężczyzna w fartuchu, mierząc stół z zainstalowanymi dodatkowymi panelami.

„Teraz chciałbym tylko poprosić - powiedział, rozglądając się -„ że nikt nie wejdzie do tego pokoju przez następne trzydzieści minut ”.

Ojciec Alice spojrzał na lekarza, który spojrzał na mężczyznę w fartuchu i powiedział: „Myślę… to można zorganizować. Nie ty, Josef?

„Tak” - powiedział ojciec Alice. Przez kilka następnych minut, kiedy mężczyzna w fartuchu osiadł w pokoju, wyższy, krępy mężczyzna w białym płaszczu wraz z lekarzem zaczęli wnosić pudełka różnej wielkości. Za każdym razem, gdy pukali, otwierał drzwi i wręczyli mu jedno lub więcej pudeł. Kiedy skończyli, stanęli przed drzwiami, aby upewnić się, że nikt nie wszedł przypadkiem. Po dokładnie dwudziestu dziewięciu minutach drzwi się otworzyły i wpuszczono do środka lekarza, mężczyznę z płaską brązową czapką i ojca Alice. Weszli do pokoju i spojrzeli na stół. Górował na nim marcepanowy pałac, wysoki na pięć stóp.

Mężczyzna w fartuchu był cukiernikiem, który teraz był wystarczająco jasny, a na stole stało połączenie gotyckiej katedry, zamku i pałacu z wieloma dziedzińcami.

„Teraz, gdy się nie spodziewałem, panie Svoboda”, powiedział lekarz.

„Bracie doktorze” - powiedział cukiernik - „zarówno ślub, jak i tort weselny powinny być tylko raz w życiu. Niech państwo młodzi i ich goście będą się dobrze bawić ”.

Po chwili dodał: „Mam nadzieję, eh-hehm… to znaczy, myślę… Byłbym wdzięczny, gdybym mógł powiedzieć kilka słów nowożeńcom. ” Odchrząknął. „To jest możliwe”. Rozejrzał się po pokoju. Doktor spojrzał na ojca Alice, który nie mógł oderwać oczu od marcepanowego stworzenia.

„Myślisz, że to byłoby możliwe, Josef?” - zapytał Antonín, ale ojciec Alice nie zauważył, po prostu chodząc wokół stołu, kręcąc głową, mamrocząc: „Nigdy czegoś takiego nie widziałem” w kółko i uśmiechając się do siebie. Zamiast odpowiedzieć lekarzowi, zwrócił się do cukiernika i zapytał: „A co z postaciami? Czy dane też są jadalne?

"Naturalnie!" - powiedział cukiernik, obrażając się. „Wszystko, co widzisz przed sobą, jest jadalne”.

„To niesamowite” - wymamrotał ojciec Alice. „Naprawdę niesamowite. To dzieło sztuki. ”

„Oczywiście” - powiedział cukiernik.

„Josef, czy myślisz, że pan Svoboda mógłby tutaj powiedzieć kilka słów pannie młodej i pana młodego i ich gościom?” lekarz powtórzył swoje pytanie.

„Och, oczywiście, ” powiedział ojciec Alice. „Chwileczkę. Sprowadzę ich.

Pokój stopniowo się zapełniał. Aby wszyscy mogli się zmieścić, musieli stać w kręgu wokół stołu z marcepanowym zamkiem. Wszyscy zamilkli, gdy tylko przeszli przez drzwi. Rozmowa umilkła i poza kościelnymi dzwonami zaczęła bić godzina, ale nikt nie był w stanie skoncentrować się na tyle, by policzyć liczbę dzwonków. Gdy pokój był pełny, ojciec Alice rozejrzał się po wszystkich i powiedział:

„Droga Alice i Maksymilianie, to, co widzisz przed sobą, jest prezentem od wuja Tonika i wierzę, że chciałby powiedzieć kilka słów. Jeśli chodzi o mnie, dżentelmen, który zrobił ciasto, powiedział mi, że nawet te małe maleństwa są jadalne. ”

„Tak więc, droga Alice i Maksymilianie, szanowni goście” - zabrał głos lekarz. „To mój prezent ślubny dla ciebie i muszę powiedzieć, że jest jeszcze większy i piękniejszy niż się spodziewałem. Nie tak dawno temu dałam Alice jej szczepionkę… dla… ”

„Tężec, wujku. Tężec - zawołała Alice.

„Zgadza się, tężec” - powiedział lekarz. „Widzisz, wciąż pamiętam.” Zatrzymał się, by rozejrzeć się po pokoju. „Ale nie zamierzam zanudzać cię historiami rodzinnymi, chciałem tylko powiedzieć, że kiedy dałem Alice szansę, była tak przerażona, że ​​wpełzła do szafki pełnej papierów i nie mogłem jej wyciągnąć. Zrobiła tam taki bałagan, że zajęło mi tydzień później, aby je wszystkie uporządkować. To nie było tak dawno temu, więc muszę pogratulować wam obojgu tego szczęśliwego dnia, który mam nadzieję, że zawsze będziecie wspominać te chwile, kiedy nie wszystko w życiu pójdzie tak, jak chcielibyście. Jeszcze raz życzę Wam wszystkiego najlepszego i chciałbym również podziękować cukiernikowi, panu Svobodzie, który faktycznie dał mi pomysł, aby dać nowożeńcom ciasto. To naprawdę dzieło sztuki i jest znacznie większe niż się spodziewałem, a teraz jego twórca, sam mistrz ciasta, pan Svoboda, chciałby powiedzieć o tym kilka słów. I nie zdziw się, jeśli nazwie cię bratem lub siostrą. Pan Svoboda?

Cukiernik stanął przed swoim marcepanowym dziełem, ukłonił się, powoli wyciągnął z kieszeni kawałek papieru złożony kilka razy i zaczął drżeć głosem.

„Uhonorowana panna młoda, honorowy pan młody, honorowy lekarz, honorowi i drodzy goście, szanowny śledczy, drodzy bracia i siostry: rzadko otrzymuję rozkaz, który z radością wypełniam, tak jak rozkaz szanowanego dr Łukasza, którego mam nadzieję może zadeklarować jako mojego przyjaciela. Mimo to nigdy nie spotkałem cię osobiście, siostry młodej i pana młodego, a może właśnie z tego powodu pozwoliłem wyrazić w swoim stworzeniu symboliczne i uniwersalne cechy stanu małżeństwa ”.

Cukiernik skłonił się ponownie i odwrócił, aby miał jedną stronę dla swoich odbiorców i jedną dla swojego dzieła.

„Jak zapewne zauważyłeś, pałac ma trzy historie. Górny symbolizuje niebo. Właśnie dlatego znajdują się tam święci, Bóg, anioły i inne specjalne nadprzyrodzone istoty, a jak widzicie, wszystko to jest renderowane na biało, przy użyciu marcepanu z bitą śmietaną. Jest to tak zwana kraina nadprzyrodzona, która jest ponad i ponad nami. Być może któregoś dnia wszyscy to osiągniemy. Teraz, proszę, zwróć uwagę, że każda warstwa otwiera się, abyś mógł zobaczyć wnętrze. ”

Cukiernik rozejrzał się po wszystkich i uniósł dach zamku, aby zobaczyć małe figurki w środku, które wydawały się być zaangażowane w rozmowę.

„Następny poziom, poziom ziemski, jest nasz. Tutaj mamy stylizowaną pannę młodą i pana młodego oraz przyjęcie weselne, a jak widać, kolor jest szary, który oczywiście został stworzony przy użyciu mieszanki kawy. To jest sfera ziemska, jak już powiedziałem, tak, i wreszcie mamy ostatnią warstwę, czyli parter, który jest piekłem. Jak widać, jest ciemnobrązowy, wykonany z czekolady, a jeśli chcesz, miłośnicy czekolady powinni tu zwrócić uwagę. Przez okna widać diabły, szatanów i jednego lub dwóch smoków symbolizujących podziemie, podziemia lub piekło. Szczególnie polecam ten poziom. Właśnie skończyłem dziś rano krem ​​czekoladowy według własnego przepisu ”- powiedział Svoboda, podnosząc wzrok znad kartki papieru, na której napisano jego przemówienie.

„Patrząc na to z tyłu, przypomina mi to także coś innego” - powiedział dr Lukavský. Cukiernik skłonił się ponownie. „Tak, bardzo spostrzegawczy, bracie, bardzo spostrzegawczy. W końcu nie oczekiwałbym niczego innego. W końcu nie oczekiwałbym niczego innego. ”

„Więc mam rację, czy nie?” doktor nalegał. „Coś mi przypomina, ale nie wiem co”.

„Nie spodziewałbym się nic innego. Brat lekarz jest bardzo spostrzegawczy ”- odpowiedział cukiernik. „Osobiście uważam, że już tu jest na najwyższym poziomie. Naprawdę tak myślę, na samym szczycie. Jego dusza jest pełna współczucia, mmm… współczucie. Znam jednak jego słabość i wierzę, że woli czekoladę niż bitą śmietanę, która znajduje się na parterze w legowisku diabła, więc będzie musiał zejść do podziemi, mmm… Ale aby odpowiedzieć na pytanie brata doktora, ci z was, którzy są bardziej spostrzegawczy, mogli zauważyć, że przednia część jest, jeśli mogę tak powiedzieć, inspirowana przez Kościół św. Ignacego na Placu Karola oraz dekorację i inspirację dla święci trwają w tym samym duchu. Oczywiście, i to jest nieoczekiwane, główna część, główna część, jeśli chcesz, ta, na którą zwracasz uwagę, bracie, doktorze, to niedokończona katedra w Pradze, jeśli chcesz, ta pozostawiona niedokończona przez Václava nie jestem pewien, czy Trzeci czy Czwarty, który stoi teraz niedokończony od kilkuset lat w ogrodzie za placem Jungmann. Znasz ten jeden. Ta katedra stoi teraz i mam nadzieję, że wszyscy uznają ją za pyszną. Chciałbym również zauważyć, że cała ta połączona katedra, pałac i zamek z ciastem budowane są sekwencyjnie, więc, jak widzicie, można je zdemontować. Tutaj, obok, umieściłem stos pudełek na wynos, a każde pudełko zawiera dokładnie jeden kawałek ciasta. Więc jeśli chcesz, nie krojenie! Naprawdę, żadne krojenie, lub cała struktura może się zawalić. Nie trzeba kroić, wystarczy go zdemontować. Demontować! Siostro panno młoda, pan młody brat, życzę wszystkiego najlepszego - zakończył przemówienie cukiernik, kłaniając się.

Gdy wszyscy klaskowali, Alice podeszła i pocałowała go w policzek. Cukiernik wydawał się zaskoczony. „To od ciebie, siostrzana narzeczona, na jakim poziomie się skończysz. Wszystko zależy od Ciebie."

„Och, daj spokój” - powiedziała Alice. „To zależy od nas obu, mnie i Maxa.”

„Dlaczego, oczywiście, o to mi chodziło, o to mi chodziło” - powiedział cukiernik.

Następnie Alice zarzuciła ręce na szyję lekarza, a goście zaczęli krążyć wokół ciasta, zaglądając przez okna, badając świętych we wnękach fasady i wdychając wyśmienity zapach kakao, kawy i kokosa. W międzyczasie cukiernik i jego asystent pożegnali się, a Maksymilian i Alice poszli z doktorem Łukowskim, by odprowadzić ich na ulicę. Cukiernik i jego asystent weszli do karetki zaparkowanej przed budynkiem i odjechali.

Po ich odejściu Alice zwróciła się do Antonína. „To była niespodzianka”.

"Co?" lekarz powiedział. „Cukiernik czy ciasto?”

- Oba - wtrącił się Maksymilian, trzymając dłoń Alice.

„Właściwie jest z nami” - powiedział lekarz. „Bardzo interesujący pacjent. Mogę ci kiedyś powiedzieć więcej o nim, jeśli naprawdę cię to interesuje. Spojrzał na Alice i dodał: „Opowiem ci o nim więcej, gdy sami się dowiem”.

W międzyczasie ojciec Alice zebrał gości i poszli do sali weselnej. Urzędnik ds. Małżeństwa przyszedł powitać ich w czarnym garniturze z pozłacanym łańcuchem na szyi. Wyjaśnił, kto powinien stać, i powiedział, że zaczną działać za kilka minut. Zamówili mniejszy z dwóch pokoi, ale ponad połowa miejsc była pusta.

„Cóż, jesteś przytulnym małym weselem, prawda?” zauważył urzędnik ds. małżeństwa.

„Gdyby wszyscy moi krewni byli tutaj, proszę pana” - odpowiedział Maksymilian - „z linii, która została podniesiona do rangi hrabiego w 1716 r. Przez cesarza Karola VI, po tym, jak potwierdzono, że był szlachecki w 1578 r., Nie pasowalibyśmy do największego pokoju w Pradze."

- Rozumiem - powiedział sucho officiant. Jego uśmiech zniknął.

„Dzięki Bogu nasza socjalistyczna republika zapewniła wszystkim równość, proszę pana. Dzięki Bogu."

„Och” - szepnęła Alice do ojca. „To nie jest dobry początek”.

"Co jest nie tak?" zapytał jej ojciec.

„Max prowadzi tego komunisty wykład na temat arystokracji.”

„Ach, walka klas w praktyce” - wtrącił się Antonín.

- Zgadza się, ale potrzebujemy jego pieczątki - powiedziała Alice, marszcząc brwi.

„Nie mam nic przeciwko republice”, usłyszała Max. „Niepokoi mnie tylko to, że godło państwowe narusza wszystkie najbardziej podstawowe zasady heraldyki”.

„Zasady co?” - zapytał oficer.

„Heraldyka” powtórzył Maksymilian. „System do tworzenia herbów, emblematów państwowych i herbów rodzinnych”.

„Więc w jaki sposób nasz emblemat państwowy narusza tę heraldykę lub jak to się nazywa?”

„Powszechnie znany jest fakt, że czeski lew nie może mieć słowackiego emblematu na piersi, ponieważ środek herbu jest zawsze zarezerwowany dla godła dynastii rządzącej”.

„Dynastia rządząca?”

„Tak, dynastia rządząca”.

„Proszę mi wybaczyć, proszę pana, ale nie mamy dynastii rządzącej. Mamy rząd ludzi, na wypadek, gdybyś nie zauważył.

„Oczywiście, o to chodzi”.

"Jaki jest sens?"

„Ponieważ nie mamy dynastii rządzącej, godło państwowe powinno być podzielone na połowy lub ćwiartki, aby części słowacka i czeska mogły być równe”.

Matka Alice obserwowała rozmowę z rogu pokoju. Kiedy zdała sobie sprawę, o czym rozmawiają, przewróciła oczami i podeszła do Josefa. Pociągnęła go za rękaw i gestem opuściła oczy, by odsunąć się, by mogła z nim porozmawiać.

„Co tu się dzieje, Josef?”

"Nic. Po prostu ożywiona debata. ”

„Ożywiona debata? Zdajesz sobie sprawę, że twoja córka jest tutaj, żeby się pobrać, prawda?

„Tak, więc co chcesz, żebym zrobił?”

„Jakoś to powstrzymaj, żeby nie wdali się w bójkę”.

„A jak proponujesz to zrobić?”

"Nie wiem!"

„Co mam im powiedzieć?”

„Cokolwiek, to nie ma znaczenia… Och, Josef! Květa odwróciła się i uderzyła pięściami o podłogę, przerywając Maksymilianowi i oficerowi.

„Panowie, możemy zacząć? Ślub to wielkie wydarzenie, a panna młoda i cała reszta jesteśmy bardzo zdenerwowani. Nie denerwuje pan się? A ty, Maximilian? Myślę, że panna młoda zaraz zemdleje. Przy okazji, proszę pana…

„Matka panny młodej”.

„Masz doskonałą pamięć, proszę pana. Jak to wszystko pamiętasz, skoro codziennie przybywa tak wielu nowych ludzi? Nie pamiętam już nawet codziennych rzeczy, ale oczywiście się starzeję. ”

„Nie wierzę, pani” - sprzeciwił się urzędnik małżeństwa. Květa chwycił go delikatnie za łokieć i poprowadził go ze stołem z napojami.

Stopniowo reszta wesela i goście ustawili się w szeregu i weszli do sali ceremonialnej przy dźwiękach muzyki z magnetofonu. Oficiant zajął pozycję za ceremonialnym stołem, a jego oficjalny medalion z nieudanym godłem państwowym wisiał na pozłacanym łańcuszku na szyi. W powietrzu wciąż panowała nerwowość, a officiant zdawał się kłaść większy nacisk na słowa związane z socjalizmem w swoim przemówieniu do nowożeńców. Maximilian i Alice po raz drugi wymienili pierścienie, pocałowali się po raz drugi i po raz drugi podpisali umowę małżeńską. Po nich świadkowie zrobili to samo i ceremonia została zakończona.

Jak się żegnali, oficer małżeństwa podszedł do Maksymiliana. „To dobrze, jeśli chodzi o godło państwowe. Naprawdę świetnie."

"Dlaczego?" - zapytał Maksymilian. "Co masz na myśli?"

„Tak się składa, że ​​urodziłem się w Bańskiej Bystrzycy i jestem Słowakiem.”

Wszyscy wrócili do domu, panna młoda i pan młody zmienili ubrania, mężczyźni poluzowali krawaty, a Květa usiadła obok męża na kanapie w salonie. Gdy większość gości została zebrana razem, Maksymilian brzęknął szklanką łyżką i podziękował wszystkim w imieniu własnym i swojej żony za zatrzymanie wiadomości o ślubie dla siebie, zapewniając, że będzie to intymny romans. Potem Alice wstała i zaprosiła ich wszystkich na kolację do pobliskiej restauracji. Następnie ciocia Anna wstała i ze łzami w oczach zaczęła przypominać dzieciństwo i dorastanie Alicji. Właśnie rozpoczęła opowieść, gdy Antonín nagle przerwał, aby poprosić wszystkich o podniesienie szklanki na cześć rodziców Maximiliana, którzy nie żyli wystarczająco długo, by zobaczyć go poślubionego. Ciotka Alice próbowała odzyskać kontrolę po toastie, ale w międzyczasie goście stracili zainteresowanie jej historią i, ignorując ją, rozpadli się w małe skupiska konwersacji.

„Dlaczego czegoś nie zrobiłeś, Josef?” Květa zapytała męża. „W czasie ceremonii dlaczego nie zrobiłeś czegoś, skoro wiedziałeś, że był komunistą?”

„Jakie to ma teraz znaczenie? Nic się nie stało."

„Ale mogło tak być. Po prostu stałeś tam jak znak drogowy.

„Nie mogłem nawet zrozumieć połowy tego, co mówili”.

„W takim razie lepiej podkręć głośność w aparacie słuchowym.”

„Naprawdę to odkryłem”.

„Musisz także upewnić się, że baterie są świeże.”

„Alice dostaje je dla mnie. Mam nawet zapasowy zapas. ”

„Więc naprawdę nie słyszysz?”

„Tak, słyszałem niektóre z nich.”

"W porządku. Rozmawiałeś o tym z Tondą?

„Tonda jest psychiatrą, a nie neurologiem lub lekarzem.”

„Wiem, ale jestem pewien, że mógł kogoś znaleźć. Musi mieć powiązania.

„To tylko starość, Květa. Połączenia nie są w tym pomocne. ”

"Oh proszę. Więc nie chcesz się wtedy wycofywać… Josef?

Josef odwrócił się i spojrzał w jej ciemnozielone oczy. „Nie mogę, Květa. Jeszcze nie."

„Ale dlaczego nic nie powiedziałeś? Przygotowywałem już wszystko, żebyś mógł mieć pokój dla siebie.

Josef położył dłoń na ramieniu Květy, wstał z kanapy i wyszedł z pokoju. Powoli goście zaczęli kierować się do restauracji, ao ósmej w kropce, po kilku grzankach, podano obiad. Nie było więcej niż dwanaście lub piętnaście osób. Pokój opróżniono około dziesiątej. Był wtorek i następnego dnia ludzie musieli iść do pracy. To był powód, dla którego większość gości podała się, kiedy wyszli, mimo że powiedzieli, że chcieliby zostać dłużej z nowożeńcami. Ostatnią osobą, która wciąż tam była, był ojciec Alice. Rozliczył rachunek i cała trójka wróciła do mieszkania. Kiedy dotarli do wejścia do swojego budynku, Maksymilian i Alice powiedzieli dobranoc swojemu ojcu i oznajmili, że pójdą na spacer, zanim nazwie to nocą.

„Twój dzień ślubu przychodzi tylko raz, a w każdym razie masz klucze. Ceremonia kościelna była bardzo miła. To był dobry pomysł, świetny pomysł. Czy wszystko inne jest w porządku?

„Oczywiście, panie Černý” - powiedział Maximilian.

"Absolutnie? Dobrze to słyszeć. Co z tobą, Ali?

„Cieszę się, że ci się podobało, tato”.

"To było bardzo miłe."

"Tak. To było tego warte, tato.

„Dlaczego więc nie wpuścił tego biednego turysty?” Zapytał ojciec Alice. Maksymilian wzruszył ramionami.

„A skąd w ogóle poznaliście tego księdza? Chciałem go zapytać, wiesz, ale z jakiegoś powodu czułem się zawstydzony.

„Nie wymagało to zbytniego przekonania. To on pochował mojego ojca. Był szczęśliwy, że to zrobił. Właściwie to był jego pomysł. Chciałem go zaprosić na wesele, a on zaproponował, że zrobi to sam. ”

„Rozumiem”, powiedział ojciec Alice. „Cóż, myślę, że teraz położę się i nie zapomnę: jest tam dużo jedzenia. Włożyli najlepsze rzeczy do małej lodówki i zapomnieli o tym, więc nie zapomnij ich zjeść. Nawet dziś wieczorem, jeśli chcesz. Wyłączę moją małą maszynę, aby nawet diabeł nie mógł mnie obudzić. Po prostu odblokuj i weź co chcesz. ”

„Nie martw się. Połóż się, tato - powiedziała Alice, całując ojca w policzek. Uścisnął dłoń Maksymiliana, odwrócił się, wszedł do środka i nowożeńcy poszli na spacer. Przeszli kilka ulic i przeszli przez park, ale wkrótce zrobiło im się zimno i postanowili wrócić. Ojciec Alice już spał.

Alice próbowała nie zasnąć, gdy Maxmilian mył zęby w łazience, na tyle długo, aby powiedzieć dobranoc i… Nigdy bym nie zgadł… bycie szczęśliwym mogłoby… robić… ja.. więc… bycie… szczęśliwy… mógłby… być… więc… czerwono-czerwony…

Z Love Letter in Cuneiformby Tomáša Zmeškala, przetłumaczonego przez Alexa Zuckera, opublikowanego przez Yale University Press w serii Margellos World Republic of Letters w marcu 2016 r. Reprodukcja za zgodą.

Popularne w ciągu 24 godzin